niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 9


Rozdział 9
- Lepiej widzę.
- Lepiej wiem, która jest godzina?
- 16:30
- Dobra idę wezmę prysznic muszę się przebrać.
- To niemów tylko ruszaj się- uśmiechnął się.
- Ale będę potrzebowała pomocy, bo chyba będziesz musiał być w łazience bo nie wiem czy dam radę z tą nogą- uśmiechnęłam się.
- To może ja też się wkopię?- wyszczerzył zęby.
- Dobra to chodź.
Wzięłam parę rzeczy rzuciłam na łóżko i poszłam w stronę łazienki. Nagle Zibi wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki.
- Nie musiałeś mnie brać na ręce.
- Wiem, ale chciałem.
I poszliśmy się wykąpać. Po 20 minutach Zibi wyniósł mnie do garderoby. Przebrałam się i umalowałam była 17:15. Zawołałam ZB9.
- Zibi!
Wpadł do pokoju jak torpeda.
- Gotowy jesteś na trening?
- Ale mnie wystraszyłaś myślałem, że coś Ci się stało.
- Nie wszystko dobrze chciałam Cię tylko spytać- Uśmiechnęłam się.
- To chodź zaniosę Cię do salonu.
- Nie ma mowy chodzić muszę.
- Ale nie możesz nadwyrężać nogi.
- Nie ma żadnego ale…
I poszłam do salonu oczywiście obok mnie szedł Zibi.
- Zapomniałam.
- O czym?
- Muszę torebkę spakować.
- Przecież nie ćwiczysz.
- Dzięki wiem, nie musze laptopa wziąć pomogę przy okazji Maryśce.
Po10 minutach byłam gotowa.
- Jedziemy?
- Pewnie.
 Za niespełna 20 minut byłam na Podpromiu.
- To ja od razu pójdę do trenera okej?
- Dobra to idź.
Poszłam na salę bo chciałam na samym początku przywitać się z dziewczynami.
- Hej robotnice.
- Hej kaleko.
- Maryśka masz dużo pracy?
- No trochę tego mam odkąd odeszłaś to masakra.
- To przez ten czas jak będę nogę leczyć to mogę Ci pomóc wzięłam laptopa.
- O super.
- Musze was na chwilę opuścić  mam sprawę do trenera.
- Jasne to idź załatw co masz załatwić i wracaj szybko musimy popatrzeć na twoją nogę nasza siatkareczko. 
Uśmiechnęłam się.
Zapukałam do drzwi.
- Dzień dobry.
- O Julia cześć jak noga?
- No boli.
- Co cię do mnie sprowadza.
- Bo trenerze mam prośbę dawno nie byłam  u rodziny od ponad roku i pomyślałam że skoro i tak nie ćwiczę to może ich odwiedzę.
- Ale nie rozumiem.
- Bo chciałam się spytać czy Zibi w następny czwartek mógłby nie przyjść na trening chciałbym go im przedstawić.
- A co z piątkiem?
- No my pojechalibyśmy tylko na parę godzin ale sam dojazd 2godziny i powrotem też 2 więc pomyślałam że jakbyśmy pojechali i wrócili nawet na wieczór to byłby zmęczony drogą, więc chciałam się spytać czy dał by mu pan wolne.
- Jaki pan Andrzej jestem. A po drugie dobra w sumie nie mamy żadnego meczu w najbliższym czasie więc dobra. Zibi jest w świetnej formie więc zgoda.
- Dziękuje. To ja idę do dziewczyn mają mi zbadać nogę i miałam Maryśce pomóc.
- Czemu nie radzi sobie?
- Trochę dużo pracy ma a ja po za tym siedzę cały czas w domu to mogę jej pomóc.
- Dobra to idź ja podejdę do was i się dziewczyn spytam ile masz tak leniuchować.
- Dobrze to do zobaczenia.
 - No pa – Uśmiechnął się.

-Dobra dziewczyny to sprawdźcie co z moją nogą.
- Jasne.
- Julia – powiedziała smutna Marta.
- Matko co jest?!
- Mam smutną wiadomość.
- No co jest mów!
- Nie posiedzisz tu z nami długo wszystko się dobrze zrasta przepisze Ci antybiotyk osłonkę i witaminy no i będziesz mogła za niedługo wejść na boisko bierz przez tydzień a potem sprawdzimy nogę i pewnie będziesz musiała się z nami pożegnać.
- Marta chyba cię uduszę myślałam że mam się już pożegnać z siatkówką.
- Jakbyś nie znała Marty- rzuciła Karolina.
- W sumie. A właśnie jutro idziemy do kina czy macie jakieś plany?
- Myślałam że chciałaś trochę odpocząć z tą nogą.
- A właśnie na ta nogę mogę dostać jakiś stabilizator czy coś?
- Miałam właśnie Ci zaproponować- uśmiechnęła się Marta.
- To dobra a jakołś kule?
- Ale to niekonieczne bo możesz chodzić ale więcej leżenia zalecam.
- Tak jest pani doktor.
- Dobra, dobra nie podlizuj się.
- Dobra idę do Maryśki pomóc jej ma sporo pracy przeze mnie.
- Daj spokój da sobie radę.
- Ale mówiłam jej że pomogę jak będzie jej trudno.
- Dobra to idź.


- Hej co tam u ciebie?
- Hej a nic dużo pracy jak zwykle- skrzywiła się.
- Dobra to wyślij mi połowę rozkminie w domu.
- Okej nie wiem jak dawałaś sobie rade teraz wiem jak mało mi dawałaś do pracy.
- Oj daj spokój jakbyś czegoś nie wiedziała to dzwoń ja pomogę.
- Dobra dzięki kochana jesteś.
Tak zleciał trening w sumie jak wcześniej zanim nie zaczęłam ćwiczyć z chłopakami.
- Dobra chłopaki koniec- krzyknął trener.
Podeszłam do trenera.
- Trenerze z nogą wszystko dobrze dziewczyny mówią że za tydzień powinnam już chodzić bez trudności i bólu.
- To świetnie widzisz mówiłem że będzie dobrze.
- Gdyby nie te specjalistki to nawet za miesiąc bym nie stanęła na tej nodze.
- Wiem w końcu najlepszych tu zatrudniam.
- Dobrze to ja lecę muszę zadzwonić do mamy.
- Dobra to leć dobranoc.
- Dobranoc.
Poszłam do szatni chłopaków. Zapukałam ktoś krzyknął proszę.
- Cześć chłopaki.
- Julka cześć jak noga podeszli wszyscy.
- No boli ale za tydzień jak dobrze pójdzie to wejdę na boisko.
- To świetnie.
- A gdzie Zibi?
- Kopię się- odpowiedział Igła.
- To ja wyjdę i poczekam na niego.
- Nie wygłupiaj się siadaj i mów kiedy idziemy balować- rzucili Pit z Kurkiem.
- Sami swoi – dodał Anderson.
- Okej ale jak mi się w domu dostanie od Zibiego to będzie źle.
- To on Cię bije?- spytał Pit.
- Nie no coś ty.
- Julka idzie twój „Luby”- rzucił Igła.
- To super.
- O hej kochanie nie widziałem Cię na treningu.
- Byłam u dziewczyn sprawdzały mi nogę.
- I jak?
- Powiedziały bardzo smutną wiadomość.
- Jaką co się stało?
- Będę musiała je opuścić
- Co dlaczego?!
- Bo za tydzień wchodzę na boisko.
- To świetnie.
- No ale to zależy od mojej nogi czy się zrośnie czy nie.
- Na pewno się zrośnie, a rozmawiałaś z trenerem?
- Tak zgodził się.
- Naprawdę?
- No tak.
- To świetnie.
- Gotowy ?
- Oczywiście to do samochodu.- uśmiechnęłam się.
- Pa chłopaki dobranoc.
- Pa dobranoc.
Po 20 minutach byliśmy w domu.
- Idę spać jestem padnięty- powiedział Zibi.










Miłeej Niedzieli ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz