czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 13


Rozdział 13

Gdy otworzyłam drzwi do mieszkania nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Bartman całował się z Aśką. Nie mogłam uwierzyć w  to co widzę.

- Co to ma znaczyć?
- Julka ja Ci wszystko wyjaśnię.
Poszłam do sypialni spakowałam się i wyszłam z mieszkania. Bartman mnie zatrzymywał bezskutecznie.
- Poczekaj, Julka!
Rzuciłam torbę do samochodu.
- Czego chcesz to dlatego tak mówiłeś rano. Nie mogłeś mi wprost powiedzieć że ze mną zrywasz tylko takie coś mówiłam płacząc.
- Julka to nie tak posłuchaj.
- Zejdź mi z drogi nie mam zamiaru Cię słuchać.

Weszłam do samochodu i odjechałam pojechałam do domu. Zostawiłam walizki i wyszłam na Rzeszów. Nagle zrobiło mi się nie dobrze. Usiadłam na chwilę zrobiło mi się lepiej. Było chłodno wróciłam do domu była 22. Pod mieszkaniem siedział Zibi.

- Co tu robisz?
- Chcę pogadać.
- Nie mamy o czym.
- Julia proszę.
- Nie daj mi spokój jutro przyjadę po resztę swoich rzeczy.
- Proszę Cię porozmawiajmy przez 5 minut daj mi wyjaśnić i idę.
- Dobra wejdź.

- Julka ja Cię przepraszam Aśka się na mnie rzuciła i zaczęła całować odrywałem ją od Siebie i tyle chce rozbić nasz związek proszę Uwierz mi wiesz jak ona jest ja Ciebie kocham wiesz o tym nie potrafię bez ciebie żyć. Błagam wybacz mi.
- Czemu mam Ci uwierzyć?
- Pamiętasz jak rano rozmawialiśmy ?
- Tak pamiętam.
- Ja Cię kocham naprawdę uwierz mi.
- Skończyłeś?
- Tak ale Julka…
- Lepiej będzie jak już pójdziesz muszę przemyśleć parę spraw zastanowić się co będzie z nami……..- przerwałam mu
- Mogę zostać?
- Lepiej będzie jak pojedziesz muszę pobyć sama. Byłeś na treningu?
- Byłem dobra to ja idę.
Zanim zamknęłam drzwi rozpłakałam się. Siedziałam oparta o drzwi i płakałam.
Po 10 minutach przestałam i usłyszałam pukanie do drzwi.
Otworzyłam do mieszkania wparował Zibi.

- Błaga wybacz mi wiem, że przeze mnie cierpisz ale nie płacz i mnie przytulił.

Zamknęłam drzwi.

- Wiesz nie wiem co mam o tym myśleć- po policzkach spływały mi łzy
Strasznie się na tobie zawiodłam pomimo właśnie tych rannych obietnic zdradziłeś mnie a obiecałeś że ty się boisz że nasz związek się rozpadnie co będzie jak wyjadę do jakiegoś klubu wrócę, a ty będziesz miał z nią dzieci.?
- Julka..
- Daj mi skończyć. Nie wiem czy to ma dłużej sens. Zostań tu ja zaraz wrócę- wyszłam przed blok i usiadłam przy najbliższej ławce.
                                                            ***
Co mam zrobić? Przez głowę przechodziły mi tysiące myśli. Ja go kocham, ale boli mnie to że mnie zdradził. Nie wiem od ilu ona tam była i co robili. Dobra wybaczę mu w końcu kocham tego idiotę.
                                                           ***
Weszłam na górę.
- Dobra ja się kładę spać a ty ?
- A mogę z tobą spać?
- Tak porozmawiamy jutro o tym co będzie.
 Weszłam do sypialni przebrałam się i położyłam na łóżko po chwili przyszedł Zibi.
- Dobranoc- powiedziałam.
- Dobranoc-odpowiedział.

Nie wiem jak on, ale ja nie mogłam zasnąć. Popatrzyłam na zegarek była 01.
Poszłam do kuchni usiadłam przy stole. Zastanawiałam się czy warto mu dawać szansę czy nie. Długo nad tym myślałam zasnęłam przy stole obudził mnie rano Zibi idąc do łazienki przewrócił coś. Sierota. Przecież nigdy nie będzie jak dawniej z czasem może mu zaufam ale do tego potrzebuję czasu. Tak cholernie kocham tego idiotę. Ale jak znowu mnie zrani nie jestem pewna czy to wytrzymam. Dam mu szansę zaufam mu w końcu jesteśmy parą i pewnie nie raz nasz związek Będzie wystawiany na próbę.

- Przepraszam nie chciałem Cię obudzić.
- Dobra. Która jest?
- Za cztery szósta.

Poszłam się położyć do łóżka. Zibi zaraz przyszedł położył się nie wiem jak on ale ja zasnęłam. Obudziłam się o 10. Pech chciał, że był weekend. Wstałam Zibiego nie było w sypialni. Poszłam do kuchni też  go nie było.

- Zibi- gdzie jesteś?
- W łazience.

Brał prysznic myślałam że wyszedł.

- Coś ważnego? – wyszedł w ręczniku.
- Nie idź się wykąp potem pogadamy. Jadłeś śniadanie?
- Nie jeszcze nie jadłem.
- Dobra idź.

Zrobiłam śniadanie dla nas dwojga. Ja zjadłam i poszłam do sypialni. Hymm w co ja się ubiorę? Wzięłam szare spodnie dresowe, niebieską bokserkę i jakiś sweterek. Gdy Zibi wyszedł wzięłam rzeczy i ruszyłam w kierunku łazienki.

- Masz śniadanie na stole. Wykąpie się, a potem pogadamy.
- Dobra.

Kąpałam się do tej pory aż wystygła woda w wannie. Po 5 minutach Zibi zaczął pukać do łazienki.

- Julka?!
- Wejdź.
- Co chcesz?!
- Długo nie wychodziłaś zacząłem się martwić.
- Jak widzisz nic mi nie jest.
-  Julka ja..
- Daj mi się ubrać usiądziemy na spokojnie w salonie i pogadamy okej?
- Okej.
 Wyszłam z łazienki i poszłam w kierunku salonu. Na kanapie siedział Zibi z głową w rękach.

- Jestem.
Zerwał się z kanapy. Usiadłam obok niego.
- Słuchaj to coś się wczoraj wydarzyło to był dla mnie koszmar. Rano sam się obawiałeś o mnie, o nas a popołudniu mnie zdradziłeś.
- Julia ja..
- Daj mi skończyć. Strasznie mnie zraniłeś nie wiem  czy Ci kiedyś to wybaczę, zawiodłam się na tobie. Straciłam zaufanie.

Zaczęły mi spływać łzy po policzkach. Zapadła cisza.

- Julia, wiem przepraszam ale ja Cię nadal kocham wiem, że mi nie wierzysz ale uwierz.
Ja naprawdę będąc z tobą czułem to coś. Nie tak jak z innymi. Wczoraj to ona się na mnie rzuciła wiem, że wyglądało to…
- Proszę Cię skończ się tłumaczyć.
-Julia błagam Cię wybacz mi. – klęknął przede mną.
- Nie wygłupiaj się wstań.
- Nie uważasz, że to nie ma sensu?
- Nie to ma sens wystarczy trochę wiary w nasz związek.

 Wtedy rozpłakałam się. Bartman wstał z podłogi i mnie przytulił.

- Wiem, że jest Ci ciężko, ale wybacz mi.- Mówił smutnym głosem.
- Puść mnie.
Pobiegłam do sypialni i położyłam się na łóżku na lewym boku. Wiedziałam, że przyjdzie za mną. Położył się po drugiej stronie. Leżeliśmy tak godzinę. W końcu otarłam łzy.

- Przeprosiny przyjęte.
Odwrócił się w moją stronę. Przytulił mnie.
- Dobra wystarczy.
- Julia ja…
- Słuchaj powiem to raz. Jeżeli kiedykolwiek się to powtórzy to już nie będziesz miał na co liczyć. Masz być ze mną szczery. Musisz odbudować moje zaufanie.
- Tak obiecuje.- tak się cieszył, że myślałam że zaraz pofrunie.
- Zjadłeś śniadanie?


Dodaje do 18 rozdziału a potem przerwa Miłego czytania ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz