Rozdział 13
Gdy otworzyłam drzwi do mieszkania nie mogłam
uwierzyć w to co widzę. Bartman całował się z Aśką. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Co to ma znaczyć?
- Julka ja Ci wszystko wyjaśnię.
Poszłam do sypialni spakowałam się i wyszłam z
mieszkania. Bartman mnie zatrzymywał bezskutecznie.
- Poczekaj, Julka!
Rzuciłam torbę do samochodu.
- Czego chcesz to dlatego tak mówiłeś rano.
Nie mogłeś mi wprost powiedzieć że ze mną zrywasz tylko takie coś mówiłam
płacząc.
- Julka to nie tak posłuchaj.
- Zejdź mi z drogi nie mam zamiaru Cię
słuchać.
Weszłam do samochodu i odjechałam pojechałam
do domu. Zostawiłam walizki i wyszłam na Rzeszów. Nagle zrobiło mi się nie
dobrze. Usiadłam na chwilę zrobiło mi się lepiej. Było chłodno wróciłam do domu
była 22. Pod mieszkaniem siedział Zibi.
- Co tu robisz?
- Chcę pogadać.
- Nie mamy o czym.
- Julia proszę.
- Nie daj mi spokój jutro przyjadę po resztę
swoich rzeczy.
- Proszę Cię porozmawiajmy przez 5 minut daj
mi wyjaśnić i idę.
- Dobra wejdź.
- Julka ja Cię przepraszam Aśka się na mnie
rzuciła i zaczęła całować odrywałem ją od Siebie i tyle chce rozbić nasz
związek proszę Uwierz mi wiesz jak ona jest ja Ciebie kocham wiesz o tym nie
potrafię bez ciebie żyć. Błagam wybacz mi.
- Czemu mam Ci uwierzyć?
- Pamiętasz jak rano rozmawialiśmy ?
- Tak pamiętam.
- Ja Cię kocham naprawdę uwierz mi.
- Skończyłeś?
- Tak ale Julka…
- Lepiej będzie jak już pójdziesz muszę
przemyśleć parę spraw zastanowić się co będzie z nami……..- przerwałam mu
- Mogę zostać?
- Lepiej będzie jak pojedziesz muszę pobyć
sama. Byłeś na treningu?
- Byłem dobra to ja idę.
Zanim zamknęłam drzwi rozpłakałam się.
Siedziałam oparta o drzwi i płakałam.
Po 10 minutach przestałam i usłyszałam pukanie
do drzwi.
Otworzyłam do mieszkania wparował Zibi.
- Błaga wybacz mi wiem, że przeze mnie
cierpisz ale nie płacz i mnie przytulił.
Zamknęłam drzwi.
- Wiesz nie wiem co mam o tym myśleć- po
policzkach spływały mi łzy
Strasznie się na tobie zawiodłam pomimo
właśnie tych rannych obietnic zdradziłeś mnie a obiecałeś że ty się boisz że
nasz związek się rozpadnie co będzie jak wyjadę do jakiegoś klubu wrócę, a ty
będziesz miał z nią dzieci.?
- Julka..
- Daj mi skończyć. Nie wiem czy to ma dłużej
sens. Zostań tu ja zaraz wrócę- wyszłam przed blok i usiadłam przy najbliższej
ławce.
***
Co mam zrobić? Przez głowę przechodziły mi
tysiące myśli. Ja go kocham, ale boli mnie to że mnie zdradził. Nie wiem od ilu
ona tam była i co robili. Dobra wybaczę mu w końcu kocham tego idiotę.
***
Weszłam na górę.
- Dobra ja się kładę spać a ty ?
- A mogę z tobą spać?
- Tak porozmawiamy jutro o tym co będzie.
Weszłam
do sypialni przebrałam się i położyłam na łóżko po chwili przyszedł Zibi.
- Dobranoc- powiedziałam.
- Dobranoc-odpowiedział.
Nie wiem jak on, ale ja nie mogłam zasnąć.
Popatrzyłam na zegarek była 01.
Poszłam do kuchni usiadłam przy stole.
Zastanawiałam się czy warto mu dawać szansę czy nie. Długo nad tym myślałam
zasnęłam przy stole obudził mnie rano Zibi idąc do łazienki przewrócił coś.
Sierota. Przecież nigdy nie będzie jak dawniej z czasem może mu zaufam ale do
tego potrzebuję czasu. Tak cholernie kocham tego idiotę. Ale jak znowu mnie
zrani nie jestem pewna czy to wytrzymam. Dam mu szansę zaufam mu w końcu
jesteśmy parą i pewnie nie raz nasz związek Będzie wystawiany na próbę.
- Przepraszam nie chciałem Cię obudzić.
- Dobra. Która jest?
- Za cztery szósta.
Poszłam się położyć do łóżka. Zibi zaraz
przyszedł położył się nie wiem jak on ale ja zasnęłam. Obudziłam się o 10. Pech
chciał, że był weekend. Wstałam Zibiego nie było w sypialni. Poszłam do kuchni
też go nie było.
- Zibi- gdzie jesteś?
- W łazience.
Brał prysznic myślałam że wyszedł.
- Coś ważnego? – wyszedł w ręczniku.
- Nie idź się wykąp potem pogadamy. Jadłeś
śniadanie?
- Nie jeszcze nie jadłem.
- Dobra idź.
Zrobiłam śniadanie dla nas dwojga. Ja zjadłam
i poszłam do sypialni. Hymm w co ja się ubiorę? Wzięłam szare spodnie dresowe,
niebieską bokserkę i jakiś sweterek. Gdy Zibi wyszedł wzięłam rzeczy i ruszyłam
w kierunku łazienki.
- Masz śniadanie na stole. Wykąpie się, a
potem pogadamy.
- Dobra.
Kąpałam się do tej pory aż wystygła woda w
wannie. Po 5 minutach Zibi zaczął pukać do łazienki.
- Julka?!
- Wejdź.
- Co chcesz?!
- Długo nie wychodziłaś zacząłem się martwić.
- Jak widzisz nic mi nie jest.
- Julka
ja..
- Daj mi się ubrać usiądziemy na spokojnie w
salonie i pogadamy okej?
- Okej.
Wyszłam
z łazienki i poszłam w kierunku salonu. Na kanapie siedział Zibi z głową w
rękach.
- Jestem.
Zerwał się z kanapy. Usiadłam obok niego.
- Słuchaj to coś się wczoraj wydarzyło to był
dla mnie koszmar. Rano sam się obawiałeś o mnie, o nas a popołudniu mnie
zdradziłeś.
- Julia ja..
- Daj mi skończyć. Strasznie mnie zraniłeś nie
wiem czy Ci kiedyś to wybaczę, zawiodłam
się na tobie. Straciłam zaufanie.
Zaczęły mi spływać łzy po policzkach. Zapadła
cisza.
- Julia, wiem przepraszam ale ja Cię nadal
kocham wiem, że mi nie wierzysz ale uwierz.
Ja naprawdę będąc z tobą czułem to coś. Nie
tak jak z innymi. Wczoraj to ona się na mnie rzuciła wiem, że wyglądało to…
- Proszę Cię skończ się tłumaczyć.
-Julia błagam Cię wybacz mi. – klęknął przede
mną.
- Nie wygłupiaj się wstań.
- Nie uważasz, że to nie ma sensu?
- Nie to ma sens wystarczy trochę wiary w nasz
związek.
Wtedy
rozpłakałam się. Bartman wstał z podłogi i mnie przytulił.
- Wiem, że jest Ci ciężko, ale wybacz mi.-
Mówił smutnym głosem.
- Puść mnie.
Pobiegłam do sypialni i położyłam się na łóżku
na lewym boku. Wiedziałam, że przyjdzie za mną. Położył się po drugiej stronie.
Leżeliśmy tak godzinę. W końcu otarłam łzy.
- Przeprosiny przyjęte.
Odwrócił się w moją stronę. Przytulił mnie.
- Dobra wystarczy.
- Julia ja…
- Słuchaj powiem to raz. Jeżeli kiedykolwiek
się to powtórzy to już nie będziesz miał na co liczyć. Masz być ze mną szczery.
Musisz odbudować moje zaufanie.
- Tak obiecuje.- tak się cieszył, że myślałam
że zaraz pofrunie.
- Zjadłeś śniadanie?
Dodaje do 18 rozdziału a potem przerwa Miłego czytania ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz