niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 41


Rozdział 41

Wysuszyłam włosy i związałam je w kucyk. Zeszłam na dół mamy nie było, na stole leżały kanapki i herbata. Zjadłam dwie kanapki wypiłam herbatę i poszłam do swojego pokoju. Trochę posprzątałam w nim. Skończyłam sprzątać koło 22. Położyłam się spać. Wstałam o 06. Przebrałam się i zeszłam na dół. Rodzice spali, więc postanowiłam zrobić im śniadanie.
Sama zjadłam i wypiłam kawę. Poszłam do swojego pokoju. Nałożyłam lekki makijaż.
Wstała mama.

- Hej mamo.
- Hej o której wstałaś?
- O 6.
- Zawsze o tej wstajesz?
- Nie jestem leniuch pozwalają mi spać tylko do 08-09 potem trening.


Do kuchni przyszedł tata.
- Hej tato.
- Hej Julka kiedy przyjechałaś?
- Wczoraj o 16.
- Na ile?
- No dziś wieczorem wracam.
- Szkoda, że tak krótko.
- A tam dwa dni to dużo.
- Mało.- mówił uparcie.
- Kochanie wiesz, że nasza córcia jest siatkarką?
- Tak? To świetnie zawsze chciała nią być.
- No i będzie się żenić za niedługo.
- Co?!
- Tak – powiedziałam i pokazałam rękę.
- To świetnie gratulacje Julciu- mówił tata.
- Dziękuję.
- A gdzie masz narzeczonego?
- W pracy sama przyjechałam.
- Pokłóciliście się?
- Nie no naprawdę jest w pracy, a ja dostałam urlop, więc postanowiłam, że was odwiedzę.
- To co dziś robisz?
- Nie wiem porządek w pokoju.
- A co tam masz do sprzątania?
- No małe rzeczy wyrzucić w szafkach, papiery wyrzucić.
-Aha.
- Idę się przebrać.

I poszłam na górę. Znalazłam telefon. Napisałam do Zibiego, że wracam w czwartek oczywiście chciałam zobaczyć jego reakcję. Przebrałam się i zaczął do mnie dzwonić.

- Tak coś się stało?
- Julka jak to miałaś na 3 dni jechać, a nie na 4.
- Dasz sobie rade beze mnie muszę parę spraw załatwić.
- Okej to co robisz?
- Sprzątam w pokoju.
- Po co?
- No bo mam mieć remont w pokoju.
- Remont?
- No tak. Dowiesz się w swoim czasie.
- Julka o co chodzi?
- Muszę kończyć jadę z mamą do pracy pa.
- Pa.

Zeszłam na dół. Mama czekała na mnie. W aucie.

- Przepraszam, ale zagadałam się z Zibim.
- Dobra, dobra jedź bo się spóźnię.

 Zawiozłam mamę do pracy i pojechałam do dziadków. Przez podwórko przechodziła babcia.

- Dzień dobry.
- Dzień dobry Julci, o matko, ale ja Cię dawno nie widziałam.
- Dwa miesiące temu.
- Chodź do domu.

Weszliśmy do środka. Usiadłam przy stole.

- To opowiadaj co u ciebie.
- A nic takiego.
- Jak nic chyba przytyłaś. Jesteś w ciąży?
- Nie babciu jestem sportowcem.
- Jak to miałaś pracować tylko w klubie.
- No tak, ale chodzę też do klubu sportowego.
- I jak?
- Dobrze.
- A gdzie masz swojego narzeczonego?
- Skąd wiesz, że to mój narzeczony?
- No skarbie masz pierścionek piękny na ręce.
- A no tak.
- To kiedy ślub?
- Oj babciu nie wiem na razie kariera, a gdzie masz dziadka?
- W polu.
- Aha ja się zbieram jadę do chrzestnej.
- A na ile przyjechałaś?
- No wracam dziś do Rzeszowa.

 Babcia odprowadziła mnie i ruszyłam w drogę do chrzestnej. Niestety nie było jej. Wróciłam do domu i zadzwoniłam do Marty. Umówiłyśmy się na 14. Spakowałam się. Była 10, więc jak mówiłam „posprzątałam w pokoju”. Powiedziałam Marcie, żeby podjechała pod sklep mamy ja oddałam mamie auto. Wsiadłam do auta Marty i do Rzeszowa.

- Hej Marciu co tam u mamy?
- Wszystko okej.
- A u twoich rodziców?
- Też dobrze odwiedziłam dziadków.
- Co u nich?
- Dobrze.
- A powiedziałaś mamie o wypadku?
- Tak i o zaręczynach, babcia uznała, że przytyłam i jestem w ciąży.
- O matko.
- Nie no babcia tak zazwyczaj ma.


Rozmawialiśmy tak przez całą drogę do Rzeszowa.

- Marta mówiłaś Piotrkowi, że dziś wracasz?
- No raczej wiedział, a ty Zibiemu?
- Nie on myśli, że wracam w czwartek.
- Niespodzianka?
- Tak.
- Co planujesz?
- Nie wiem co zobaczę ostatnio z Aśką się lizał jak jeszcze raz to się powtórzy to ja zrywam zaręczyny.
- Daj spokój kocha Cię na pewno już tego nie zrobi.
- Mam nadzieje myślę o jakiejś kolacji  romantycznej.
- Mmmm ciekawie się zaczyna.
- Zobaczymy jak będzie mam prośbę pojedziemy do jakiegoś sklepu zakupy zrobię.
- Właśnie miałam Ci to zaproponować.
- Dzięki.

O 16:10 byliśmy przy jakimś centrum. Kupiłam makaron brokuły i pierś z kurczaka, a do tego 4 sosy z knora. W domu byłam na 17. Szybko wzięłam się za gotowanie. Posprzątałam w mieszkaniu bo wyglądało jak po „wojnie”. Umalowałam się ubrałam czerwoną sukienkę, czarne szpilki i biżuterię. Zapaliłam świeczki, nalałam wina i przyszykowałam danie.
Wyrobiłam się perfekcyjnie w czasie. Usłyszałam otwierające się drzwi. Oparłam się o blad w kuchni trzymając lampkę wina. Wszedł Zibi do kuchni.
- Julka?
- Hej nie cieszysz się?
- Cieszę- Podszedł do mnie i pocałował, a następnie mocno przytulił.
- Zrobiłam kolację.
- Czuję ładnie pachnie.

Zjedliśmy kolację ja oczywiście posprzątałam.

- Julka muszę wyjść do Pita na chwilę.
- A ja do sklepu.
- To za 30 minut w domu?
- Okej.
 _____________________________________________________________
Hej dziś troszkę wcześniej, popołudniu meczyk ^^ Miłego czytania ;-)

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 40


Rozdział 40


 Potem przyszedł Kubiak.

- Hej kochanie jedziemy?
- Dobra.

Odprowadziłam Monikę i Michała dołączył do mnie Zibi. Pożegnaliśmy się. Byłam padnięta. Poszłam do salonu i rzuciła się na łóżko. Przyszedł Zibi.

- Zabiję Cię.
- Za co?
- Za to, że ich zaprosiłeś.
- Nie przepadasz za nimi?
- Lubię ich, ale jestem taka padnięta. Że pójdę spać w tym co jestem.
- Przepraszam.
- Dobra idę spać pa.
- Julka…
- Tak?
- Naprawdę przepraszam.
- Dobra nie gniewam się.
- Przecież widzę.
- To oczy sobie przemyj!
- Julka no proszę.
- Daj spokój. Dobranoc.
- Dobranoc.

Przebrałam się i poszłam spać. Wstałam koło 10 poszłam do łazienki pochodziłam po domu Zibiego nie było były tylko kwiaty i karteczka na stoliku, że ma siłownię i będzie koło 12-13.
Wzięłam ubrania i poszłam wziąć prysznic. Wyszłam zjadłam śniadanie i zaczęłam gotować obiad. Tradycyjnie proste danie ziemniaki, schabowe i sałatka z marchewki. Gdy ugotowałam, zaczęłam sprzątać dom. Gdy skończyłam przyszedł Zibi do domu.


- Julka, gdzie jesteś?
- Hej.
- Ale ładnie pachnie co na obiad.
- Schabowe- mówiłam dalej zła.
- Mmmm dawno nie jadłem.
- Zibi musimy pogadać.- mówiłam poważnie.
- Tak może po obiedzie.
- Dobra.

 Nałożyłam mu i sobie obiad. Zjedliśmy ja posprzątałam.

- Zibi.
- Tak?
- Usiądź musimy porozmawiać.
- Okej, a w jakiej sprawie.
- Powiem prosto z mostu. Wyjeżdżam.
- Co?! Gdzie?!
- Nie wiem, muszę odpocząć pewnie do rodziców pojadę.
- A na ile?
- Na 2-3 dni.
- Okej.
- Dasz sobie radę?
- Tak myślę, że tak.
- Okej to ja wyjeżdżam koło 14.
- To dziś?!
- No, a kiedy.
- Muszę porozmawiać z rodzicami o zaręczynach o tym, że gram w siatkówkę, o wypadku o tym, że mieli zostać dziadkami.
- Na pewno dasz radę sama?
- Tak.
- Może jechać z tobą?
- Daj spokój masz treningi nie możesz ich zaniedbywać, w końcu jesteś siatkarzem.
- Wiem, ale…
- Nie ma żadnego, ale.
- A może poczekasz, aż wrócę z treningu wieczornego?
- Zobaczę na razie idę się spakować.
- Pomóc Ci?
- Nie, albo jak chcesz.
- Nie uciekasz ode mnie prawda?
- Zibi- pokazałam mu rękę.
- Jednak coś mnie trzyma przy tobie.- mówiłam lekko się uśmiechając.

Spakowałam się dość szybko wzięłam laptopa do tego.


- Jak myślisz mam wszystko?
- Chyba tak, a masz ładowarkę do telefonu?
- Tak.
- To chyba wszystko.
- A zapomniałem jak pojedziesz do domu, przecież nie masz samochodu.
- Taksówką kochanie.
- Nie chcesz mojego pożyczyć?
- Nie mam uraz mały do samochodów.
- Rozumiem.

Zadzwoniłam do Marty i powiedziałam jej o tym, że wyjeżdżam do rodziców i jak coś to żeby dzwoniła. Miałam szczęście pochodziliśmy z tej samej miejscowości i Marta też jechała do swojej mamy. Spytałam się czy mnie podrzuci. Zgodziła się. Pożegnałam się z Zibim i pojechałyśmy z Martą do naszej miejscowości. Wyjechaliśmy tak jak planowałam o 14.
Na miejscu byliśmy o 16:10. Weszłam do domu. Mama była zdziwiona moją wizytą i równocześnie zadowolona.

- Hej mamo.
- Hej coś się stało?
- No mam wolne w pracy.
- Sama przyjechałaś?
- Tak Zibi pracuje.
- A na ile?
- Nie wiem jeszcze.
- Aha to fajnie to idź się rozpakuj.
- Okej, a i mamo musimy porozmawiać o paru rzeczach.
- Dobrze.

Poszłam na górę zostawiłam swoją torbę i zeszłam spowrotem na dół.


- Mamo muszę Ci o czymś powiedzieć….
- Jesteś w ciąży?
- Nie coś ty.
- Po pierwsze nie wiesz o mnie wszystkiego. Miesiąc temu miałam wypadek dlatego przyjechałam z Martą samochód skasowany. Leżałam trzy- cztery dni w szpitalu. Byłam w ciąży o czym dowiedziałam się jak poroniłam.
- Co?!
- Daj mi skończyć i nie pracuję już w klubie Asseco, bo zaczynam, karierę siatkarki.
- Zamurowało mnie.
- Chciałam, żebyś widziała.
- A teraz dobrze się czujesz?
- Tak już jest dobrze.
- O czym jeszcze nie wiem?
- A o jednym Zibi mi się oświadczył.
- Co?!
- No – i pokazałam jej rękę.
- Jak Ci się oświadczył?

Opowiedziałam jej historię.

- O romantyk z niego.
- No może troszkę.
- A Marta?
- Co Marta ?
- Słyszałam, że się żeni.
- A tak jestem jej świadkiem.
- A jak tam  Karolina i Maryśka.
- Karolina też zaręczona, no a Maryśka ma chłopaka i coś czuje, że za niedługo się jej oświadczy.
- Świetnie, a nie myślałaś o założeniu rodziny?
- Mamo nie jak Ci mówiłam jak byłam młodsza ? Po 30 takie rzeczy.
- Jak tam chcesz.
- Mamo pożyczysz mi jutro samochodu?
- Ale musze do pracy jechać.
 -Wiem to Cię podrzucę, a potem po ciebie wrócę.
- A gdzie masz zamiar jechać?
- Do babci, chrzestnej i ogólnie zobaczyć się z rodziną.
- Okej ja kończę o 16.
- A zaczynasz?
- O 8.
- To i tak za wcześnie nie pojadę.
- Zawiozę Cię, a potem do domu.
- Tata, którą ma zmianę?
- Drugą.
- To się z nim jutro zobaczę.
- No tak.
- Dobra, a właśnie zapomniałam przywieźć swoich statuetek MVP z meczów.
- Ile i masz?- spytała.
- Chyba 9.
- Julka nie wiem co Ci mam powiedzieć jestem w lekkim szoku.
- Oj mamo jak byłam młodsza nie takich rzeczy się o mnie dowiadywałaś.
- No racja. Jesteś może głodna?
- Trochę, ale wezmę prysznic.
- Dobra.

Poszłam do swojego pokoju wzięłam jakieś ubrania i poszłam pod prysznic.

_________________________________________________________________
Miłego czytania i jakby ktoś chciał się podzielić swoimi pomysłami piszcie na
46390689 gg ;-)

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 39


Rozdział 39

Rozłączyłam się i poszłam do salonu.

- Hej chłopaki mam propozycję.
- Jaką? –spytał Kubiak.
- Idziemy do restauracji?
- Ale gdzie no właśnie wybór należy do was tak na 10 osób.
- Co?!- spytał zdziwiony Zibi.
- No. Michał ty przyjechałeś sam czy z dziewczyną?
- Z Moniką w hotelu jest.
- No to jak?
- Jakie 10 osób?- spytali niemal równocześnie. Co wywołało u mnie śmiech.
- Pit z narzeczoną, Anderson z narzeczoną, Kurek z dziewczyną, Ja z Zibim i ty z Moniką.
- Okej- powiedział Michał.
- To o której?- spytałam.
- Nie wiem może o 14?
- Dobra w takim razie ja idę powiedzieć Monice, a wy rezerwujcie miejsce.
- Pa.

Powiedziałam i poszłam do sypialni. Po chwili przyszedł Zibi.

- Od której nie śpisz?
- Obudził mnie dzwonek do drzwi.
- I wstałaś od razu ?
- Tak i słyszałam, że było bosko.
- No bo….
- Nie tłumacz się tylko szukaj jakieś restauracji na 14.
 O czym rozmawialiście?
- O wczoraj.
- Mam problem.
- Jaki?
- Jak ja się ubiorę?
- O matko.
- Wiem już.

Naszykowałam ciemne dżinsowe rurki do tego czarne buty na koturnie, beżową bokserkę i niebieską marynarkę. Do tego czarną torebkę i złote dodatki( w tym oczywiście pierścionek zaręczynowy).

- Do tej knajpki co potem zaręczyliśmy się?
- Okej a masz numer?
- Pewnie.

Zadzwonił i zamówił stolik. Wysłałam wszystkim szczegóły. Każdy się zgodził. Siedziałam przed telewizorem razem z Zibim.

- Julka?
- Tak?
- Kochasz mnie?
- Tak a ty mnie?
- Oczywiście.
- Która godzina?
- 13.
- Trzeba się zbierać.
- Może zostańmy w domu?- powiedział  Bartman.
- Nie ma mowy.
Wstałam i poszłam się ubierać. O 13:40 wyszliśmy z domu. Gdy dojechaliśmy na miejsce byli Karolina z Andersonem.

- Hej wam.
- Hej.
- Długo tu jesteście?
- Od 5 minut.
- Zibi zadzwoń do naszego tajemniczego gościa i spytaj czy przyjdzie z partnerką.
- Okej.
- Kim jest ten gość?- spytała Karolina.
- Powiem jak nie przyjedzie.
- Powiedz proszę.
- No nie mogę obiecałam.
- No dobra.
- Jak tam u was?
- Dobrze.- powiedziała Karolina.
- Nawet bardzo dobrze- poprawił ją Mathew.

Popatrzyła się na niego uśmiechając się i pocałowała.

- A co u was?- spytał Mathew.

Przyszedł Zibi.

- U nas jest świetnie.- powiedziałam patrząc z uśmiechem na Zibiego.
- To fajnie.- powiedziała Karolina.
- To jak przyjedzie?
- Są w drodze.

Do restauracji przyszła Marta z Pitem.

- Hej.- powiedziałam.
- Cześć wszystkim.- powiedział Pit podając każdemu dłoń.
- Hej - krzyknęła Marta.
- O czym rozmawiacie?- spytała Marta
- A o wszystkim i o niczym.- powiedziałam.

Do kawiarni przyszedł Kurek z Maryśką, a za nimi Michał z Moniką.

- A oto nasi goście specjalni.- powiedziałam widząc Dzika.
- Hej wszystkim- powiedział Michał oczywiście podając dłoń i przedstawiając się.
- No to jak już każdy każdego zna to może coś zamówimy?
- dobry pomysł- powiedział Michał.

Złożyliśmy zamówienia i zapadła cisza, której nie lubię, więc zaczęłam…..


- Hej Karola powiedz jak to się odbyło.
-Co? – udawała, że nic nie wie.
- No pokaż swoją dłoń.

Nieśmiało pokazała.

- Karolina?- spytały równocześnie Maryśka i Marta. Ja z Karoliną, Moniką i chłopakami w śmiech.
- Zbiję Cię za to pokaż swoją.
- Julka?- my znowu w śmiech.
- Ale ty zacznij pierwsza – powiedziała.
- Dobra. A więc Kelner przyniósł na zamówienia. Zjedliśmy Zibi zapłacił. Wsiedliśmy do auta i w drogę, ale nie do domu, a do parku. Tym mnie Zibi zaskoczył. Zaparkował samochód i szliśmy przez uliczki trzymając się za ręce. Patrzyłam w niebo było widać gwiazdy, a do tego mocno świecił księżyc. Usiedliśmy na ławce. Nagle Zibi uklęknął przede mną i wyciągnął pudełeczko z kieszeni spodni i spytał się, a ja zgodziłam się. No dobra Karola teraz ty.
- Okej, więc to było po treningu. Przyjechał po mnie Mathew i mówi jedziemy do domu?
No, ale nie pojechaliśmy do domu jechaliśmy niewiadomo, gdzie przynajmniej ja nie wiedziałam, gdzie, ale z nim nawet na koniec świata. Wyszliśmy na najwyższy wieżowiec, był tam przygotowany stolik dla dwóch osób. Zjedliśmy kolację ja odchodzę od stolika i patrzę na miasto. Nagle Mathew podchodzi i przytula mnie od tyłu ja się odwracam w celu pocałunku, a on nagle klęczy przede mną i się pyta.
- O matko, Mathew, ale z Ciebie romantyk.- powiedziałam.
- Ej, a ja?- spytał Zibi.
- Ty yyyyy też- chłopaki zaczęli się śmiać z niego.- Nie no żartuje ty jesteś mój.- i oczywiście skończyło się pocałunkiem.
- Marta, a jak tobie Pit się oświadczył?
- Było mało romantycznie, ale i tak mi się podobało. Więc byliśmy u mojej mamy na obiedzie rozmawialiśmy i nagle Pit do mojej mamy. Przepraszam mogę  o coś panią prosić? Mama ze zdziwieniem tak? Czy mogę prosić o rękę pani córki? Mama tak, a Pit nagle klęczy przedmą i się pyta. Mnie oczywiście zatkało. Ale odpowiedziałam twierdząco.
- O jak słodko- powiedziała Karolina.

I kelner przyniósł nasze zmówienia. Kubiak poprosił o szampana. Zjedliśmy, a następnie oblaliśmy zaręczyny symbolicznie kieliszkiem wina. Pogadaliśmy i każdy zaczął się zmywać koło 18. Zibi zaprosił Kubiak z Moniką do nas co mnie za bardzo nie cieszyło, bo byłam zmęczona, ale trudno. W domu byliśmy na 18:10. Zibi z Kubiakiem poszli do salonu, a ja zaprosiłam Monikę do kuchni.

- O matko napijesz się herbaty?- spytałam grzecznie.
- Chętnie.

Zrobiłam nam herbaty i rozmawialiśmy tak do 20.

____________________________________________________________
Przepraszam was ,że wczoraj nie dodołam dodaję dziś mam nadzije że się spodoba
życzę miłego czytania ;-)

A jeżeli chcielibyście mi coś podpowiedzieć to tu jest moje gg 46390689 czekam na wasze podpowiedzi, uwagi ;-)

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 38


Rozdział 38

Po 5 minutach byliśmy w domu. Zibi otworzył mi drzwi. Weszłam do domu. Była ścieżka ze świec ułożona prowadziła do kuchni. Na stole było wino i talerze w wazonie herbaciane                                   
i czerwone róże. Nastrój, więc romantyczny. Postarał się. Co dziwne, bo cały czas był przy mnie ( tak mi się wydaje, bo raczej nie patrzyłam na trybuny tylko grałam).

- Łał kiedy to zrobiłeś?
- No miałem pomoc.
- Igła? Myślałam, że był cały czas na meczu.
- Nie Igła.
- A kto?
- Pogodziłem się z Kubiakiem.

Odwróciłam się do niego i pocałowałam go.

- To dlatego wtedy wychodziłeś i wracałeś późno byłeś w Jastrzębiu u niego?
- Tak.
- Kochanie tak się cieszę.
- Gdzie on jest?
- W hotelu.
- Czyżbyś coś planował?                  
- No może troszkę.
- Hymm a co na kolację?
- Chińszczyzna.
- A dokładniej?
- Sajgonki.
- Mmm - uśmiechnęłam się.

Zibi podał mi talerz i nalał wina. Zjedliśmy i wstałam, żeby umyć naczynia ale……

- Ty dziś odpoczywasz. – powiedział zabierając mi talerz.
- No nie poznaję Cię. Czy po ślubie też tak będzie?
- Po ślubie? Czyli myślałaś nad tym?
- Może troszkę.
- Skończył myć naczynia i mnie pocałował.
- Co robisz kochanie?
- A jak myślisz?
- A masz zabezpieczenie?
- O wszystkim pomyślałem.

Całowaliśmy się chwili potem wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku i zaczął rozbierać.

- Skąd ty masz tyle siły przed chwilą wygrałaś mecz, a teraz to ja jestem zmęczony.
-  No nie wiem- i uśmiechnęłam się. -Która godzina?
- Nie wiem koło 20.
- Kubiak ile będzie w Rzeszowie?
- Nie wiem, ale w poniedziałek mamy mecz więc nie wiem czy wraca jutro.
- Chciałabym się z nim spotkać.
- Po co?
- No poznać. Zawsze chciałam go poznać.
- Czy mam się czuć zazdrosny?
- Tak.
- To znaczy pojechał dziś spowrotem.
- Nie wywiniesz się, był na meczu?
- Tak na końcu.
- Serio?
- Gdzie siedział?
- Niedaleko mnie, był na jednym twoim ataku i nagrodzie.
- Super i dopiero teraz mi mówisz?
- A jest sam czy z dziewczyną?
- Chyba z Monią, bo wątpię, żeby sam takie coś zrobił.
- Skąd wiesz może jest romantykiem.
- Hej bo naprawdę zaczynam być zazdrosny.
- Oj głuptasie.- pocałowałam go.
- No co? Jesteś moją narzeczoną.
- Wiem kotku.
- To kiedy ślub?
- Nie tak szybko Misiu.
- Za 5 lat.
- Co?!
- No taka jest u mnie tradycja.
- To chyba muszę zerwać z tobą.
- Wiesz co?- Rzuciłam w niego poduszką i poszłam do łazienki.
- Julka no.
- Nie odzywaj się.
- Otwórz.
- Po co?
- Bo chcę wejść do Ciebie.
- Nie.
- Bo sam otworze.
- A otwieraj.


Przez ten czas jak rozmawialiśmy nalewałam wodę do wanny musiałam odpocząć po ciężkim dniu. Weszłam do wanny, a Zbyszek otworzył drzwi i wszedł do wanny.

- Ej ja się tu kąpie.
- Ja też. Julka no. Przepraszam żartowałem przecież.
- Świetny żart.
- Musze się spakować.
- Co dlaczego?!
- Nie stąd w końcu muszę sprzedać tamto mieszkanie.
- A tak na poważnie mówiłaś z tym ślubem?
- Ale, że pięć lat czy rozmowy o ślubie?
- No rozmowy i tym drugim.
- Nie, nie żartowałam, ale z tym że pięć lat to nie ale mi wystarczy dwa lata lub rok to zależy.
- Od czego?
- Od Ciebie.
- To muszę się postarać.
- I to nie wiesz jak bardzo.
- Dam radę.
- Zobaczymy- i wyszłam z wanny.
- Po co Ci ręcznik?
- Żeby mi zimno nie było.

 Ubrałam piżamę i do sypialni. Położyłam się na łóżku, przyszedł Bartman nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Bartman był już na nogach. Usłyszałam tylko:

- Miałeś nie dzwonić Julka śpi.
- Sorry zapomniałem. I jak po wczorajszym?
- Było bosko.

 Przebrałam się i umalowałam. Wyszłam do salonu.

- Dzień dobry panowie.
- Hej.
- Cześć jestem….
- Nie musisz się przedstawiać Julka.- powiedziałam podając mu dłoń.
- W sumie ty też nie no, ale miło mi.- powiedział z uśmiechem.
- Dawno wstałaś?- spytał Zibi.
- Nie dwie minuty temu.
- Chcecie kawę ?
- Poproszę – powiedział Michał.
- Ja też.

Poszłam więc do kuchni i zrobiłam kawę. Panowie rozmawiali, a ja robiłam śniadanie. Jak zwykle kanapki.

- Proszę panowie- mówiłam kładąc pełen talerz na stole w salonie.
- Ja dziękuje- mówił  Michał.
- Daj spokój musisz max 3 zjeść, bo inaczej Cię nie wypuszczę- mówiłam grożąc mu.
- No 3 od Julki 3 ode mnie- mówił Zibi.
- Nie naprawdę nie dam rady aż 6 zjeść.
- To nie wyjdziesz.
- No dobra.

Zjedliśmy śniadanie. Ja posprzątałam po posiłku, a chłopaki daje rozmawiali. Poszłam do sypialni trochę „ posprzątać” po wczorajszym. Potem udałam się do kuchni w celu zrobienia obiadu, ale postanowiłam, że wyjdziemy gdzieś. Zadzwoniłam do Karoliny.

- Hej Julka.
- Hej Karolcia słuchaj mieliśmy pogadać, a co ty na wspólny obiad w jakiejś restauracji ty z Andersonem, ja z Zibim, Marta z Pitem, Maryśka z Kurkiem, no i gość lub goście specjalni co ty na to?
- Okej, a o której?
- Wyśle Ci szczegóły.
- Dobra to do zobaczenia.
_______________________________________________________________
Hej jakie plany na weekeend? Ja jutro narty, a w niedziele mecz ;D Miłego czytania ;-)

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 37


Rozdział 37

- Julka matko co jest?
- No nie powiedziałaś mi jak Ci się oświadczył.
- Ty małpo, ale mnie wystraszyłaś.

Przebrane ruszyłyśmy na boisko.

- A kiedy chcesz się spotkać?
-  No nie wiem pasuje jutro?
- Okej zdzwonimy się po meczu, albo jutro.
- Dobra.

I zaczął się mecz trybuny były całe wypełnione cała Resovia łącznie ze sztabem z rodzinami. Kaśka z chłopakiem fotografii i chyba nawet jakieś kamery widziałam. Zaczęło się nie ciekawie było wręcz strasznie wynik na przerwie to 2:8 . Trener oczywiście zaczął krzyczeć.
I zaczęliśmy nadrabiać na drugiej przerwie było 16:14 dla nas więc było lepiej. Graliśmy zacięcie nie daliśmy się i pierwszy set dla nas. 24:22 I drugi set. Właśnie tego się obawiałam coś się zaczęło psuć 1:8 dla tamtych.

- Dziewczyny co jest graliście świetnie wyluzujcie trochę i się skupcie. Julka wszystko okej?
- Tak.
- To idźcie wygrywać i zacznij wbijać gwoździe.
- Dobrze postaram się.

I tak było graliśmy po prostu super. Wynik na przerwie technicznej 16:10.

- Dziewczyny blok musi zacząć działać wiem, że was stać postarajcie się jeszcze tego seta wygrać.

Weszliśmy i tak było. 2 set był nasz 24:20. Zaczął się 3 set. Było nerwowo nawet chyba za bardzo 6:8 pierwsza przerwa techniczna. Potem druga 15:16 Potem nasz trener zrobił przerwę 20:23.

- Dziewczyny nie dajcie się wygracie to.

 Zepsuta zagrywka i 21:23. 3 moje asy serwisowe. 24:23. I moja zepsuta zagrywka. 24:24
Nie daliśmy się, bo wiadomo ciężko było, no ale nie można było się poddać w takiej chwili.
Przerwa dla drugiego trenera.

- Dziewczyny spokojnie jest dobrze nie pozwólcie, żeby one wygrały 2 punkty i daje wam tydzień wolnego.

I to nas zmotywowało. Karolina na serwach as serwisowy 25:24 za drugim razem w siatkę.
25:25  Napięcie rosło z tamtej strony w siatkę i na serwy Marta i jest! Jest as serwisowy!
Wygraliśmy 27:25. Skakałyśmy z radości. Podziękowaliśmy sobie za mecz. A potem ogłoszeni MVP

- A MVP zostaje Julka Drozd zdobywając 35 punktów na tym meczu atak 95% skuteczności.

Poszłam po nagrodę a dziewczyny rzuciły się na mnie, a za nimi fotografowie. Cieszyłyśmy się, a trener śmiał się z nas. Trybuny szalały. Potem zaczęliśmy się rozciągać.
 Podbiegły do mnie dzieci Igły.

- Cześć Ciociu.
- Hej szkraby i jak podobało się?
- Pewnie.
- Mam do was prośbę.
- Tak?
- Zaniesiecie tę nagrodę wujkowi Zbyszkowi?
- Tak!!!

Nagrodę wziął Sebastian. Trybuny robiły się puste w stałam i ruszyłam w kierunku szatni.

- Przepraszam Pani Julia Drozd?
- Tak o co chodzi?
- Możemy z panią przeprowadzić wywiad?
- Dobrze.
- Długo pani Gra w siatkówkę?
- Od 9 – 10 lat.
- Cały czas na ataku?
- Nie była rozgrywającą jakiś czas.
- To pani pierwszy klub?
- Tak.
- Jakie ma pani wrażenia po meczu.
- No cóż mecz był trudny jak było widać dużo błędów. Zagrywka też nie bardzo. Mecz cały w sobie oceniam za dobry dziewczyny dały z siebie wszystko starały się jak mogły. Dzisiejszy mecz był chyba najtrudniejszy mecz jaki rozegrałyśmy, ale pomimo to wygrałyśmy z takim dobrym klubem.
- Będą jakieś mecze jeszcze?
- Myślę, że tak chodź w najbliższym czasie nie będziemy trenować i miejmy nadzieję, że nasze sukcesy będą się zwiększać.
- Dziękuję za wywiad.
- Dziękuję.

I poszłam się przebrać, potem chyba reporterzy poszli w kierunku  trenera. Weszłam do szatni była tam tylko Karolina.

- Matko, ale jestem padnięta.- powiedziałam.
- Ja też. Wywiad.
- Nom.
- O co pytali ?
- Ile gram i o mecz.
- A o Zibiego?
- Nie nawet dobrze. A właśnie mam prośbę jak spotkasz Zibiego powiesz mu, żeby przyszedł?
- Jasne, to ja lecę pa do jutra.
- Pa.

Poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam Zibi siedział na ławce.

- Cześć kochanie.- powiedziałam.
- Hej skarbie i jak?
- Jestem padnięta.
- Grałaś świetnie.
- Dzięki.
- O co pytali?
- Ile gram i o mecz.
- A mówiłaś o nas?
- Nie pytali zresztą ja też nie mam zamiaru nic mówić.
- Czemu?
- Ponieważ zarazy by było jest z  nim tylko po to, żeby zdobyć sławę.
- A tak nie jest?

Rzuciłam w niego ręcznikiem.

- Ała za co?
- Jak możesz tak mówić nie jestem z tobą dla sławy kocham Cię.

Wstał i mnie pocałował.

- Nie myśl, że nie jestem zła na Ciebie.
- Przepraszam.
- Dobra wybaczam Ci – uśmiechnęłam się.

Wyszliśmy z szatni ja poszłam do trenera.

- To jak trenerze to dalej aktualne?
- Co?
- No wolne tydzień.
- Tak przecież obiecałem.
- W takim razie do zobaczenia za tydzień i miłego tygodnia.
- Dzięki nawzajem.
- Dziękuję.- powiedziałam uśmiechnięta i wyszłam.

Poszłam na parking i wsiadłam do auta Zibiego.

- Hej to jak do domu?
- Tak mam małą niespodziankę dla Ciebie.
- Mam się bać?
- Nie, raczej nie.
- Okej.

Jechaliśmy w ciszy.

-  Nie spytasz o szczegóły?
- Nie niespodzianka to niespodzianka jakoś wytrzymam do domu.
- Okej.

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 36


Rozdział 36

Rozmawialiśmy chwilę potem Karolina się zmyła Zibiego nie było w mieszkaniu
. Zadzwoniłam do niego odebrał.

- Hej gdzie jesteś i o której będziesz?
- Jestem u Igły za 20 minut.
- Okej.

 Więc nie zastanawiając się położyłam się na łóżku byłam padnięta. Po 30 minutach przyszedł Zibi i wołał mnie ja się nie odzywałam. Wszedł do pokoju.

- Hej Kochanie. Julka?!

W końcu odwróciłam się.

- Hej idziemy gdzieś do restauracji nie chce mi się nic robić na kolację.
- Okej to za 20 minut w aucie?
- Dobra.

Wstałam założyłam czarne rurki, białą bokserkę i beżową marynarkę do tego beżowe szpilki.
W niecałe 10 minut byłam gotowa jeszcze szybko nałożyłam lekki makijaż i gotowa.

- Idziemy?
- Już?!
- No tak.
- Szybka jesteś.
- Dzięki.

Zjedliśmy kolację potem do domu i spać. Kolejny mecz wygrałyśmy 3:2 tym razem MVP Karolina. Było coraz trudniej drużyny coraz mocniejsze, ale to nie koniec zmartwień Czas szybko leciał zaczęła się Plus Liga. Rzadziej widywałam  Zibiego tylko rano i późnym wieczorem mieliśmy coraz mniej czasu dla siebie. Wieczorem przychodził zmęczony. Ja też raz mecz raz trening. W końcu nadszedł przedostatni mecz był w Czwartek. Przyszedł na niego Zibi. Mieliśmy gorszy dzień przegraliśmy 3:1. Każdy był zły pomimo, że tak dobrze nam szło coś było nie tak. Przyjechałam zła do domu.

- Nie złość się w sobotę  będzie lepiej- próbował pocieszyć mnie Zibi.
- Daj spokój nic kompletni nic mi nie wychodziło- mówiłam podenerwowana.
- Jesteście zmęczone już tymi meczami nie dziw się.
- No możliwe.- mówiłam spokojniej.
- Na pewno nie złość się. Przyjdziesz jutro na mecz?
- Postaram się.
- Okej.

Położyłam się zła. Wstałam zrobiłam śniadanie i szykowałam się na trening.

- Zibi o której masz ten mecz?
- O 14:30.
- A o której wyjeżdżasz z domu?
- O 12:30.

Pobiegłam do sypialni przygotowałam sobie rzeczy na mecz. Beżowe spodnie, białą bokserkę i granatową marynarkę do tego buty na koturnie.

- Przyjedziesz po mnie po treningu?
- O której kończysz?
- Powinnam o 12.
- Okej.

I wyszłam czekała na mnie Marta. Wsiadłam do samochodu i w drogę. Trening miną strasznie szybko. Wyszłam czekał już na mnie Zibi. W domu przebrałam się umalowałam i na mecz. Usiadłam w miejscu VIP obok Marty, Maryśki i Karoliny. Chłopaki grali z Treflem Gdańsk.
Oczywiście Resovia wygrała 3:0 MVP Piotr Nowakowski. Poprosił o mikrofon spojrzał na Martę i zaczął.

- Chcę dać tę nagrodę mojej kochanej narzeczonej Marcie.

 Marta wyszła na parkiet i pocałowała Piotrka każdy bił brawo. Podszedł do mnie Zibi i dał mi buziaka. Poszedł rozdawać autografy. Ja usiadłam chwilę na trybunach. Nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna.

- Dzień dobry mogę z panią chwilkę porozmawiać?
- Ze mną? – pytałam zdziwiona.
- Tak.
- Więc słucham.
- Chciałam się spytać ile pani jest z panem Bartmanem.
- Od pół roku.
- A z jakiego jest pani województwa?
- Z Podkarpacia.
- A jak się poznaliście?
- Pracowałam w Ressowi jako statystyk.
- A teraz czym się pani zajmuje?
- Trochę pomagam swojej koleżance w pracy.
- Czemu pani odeszła od Ressovi?
-  Na razie nie mogę zdradzić.
-  A jak się żyje ze sportowcem?
- No ja jestem od pół roku z Zibim i mało o  tym wiem.
- Dziękuję za rozmowę.
- Nie ma za co.
- Wie pani co?
- Tak?
- Jest pani miła wcześniejsza dziewczyna pana Bartmana była gorsza.
- Wiem, słyszałam.
- Mogę z prosić o zdjęcie z panią?
- Pewnie.
Dziewczyna chyba kogoś szukała, ale powiedziałam, żeby poczekała chwilę zawołałam Maryśkę. Zrobiła nam zdjęcie.
- Dziękuję, a i życzę wam szczęścia,
- Dziękujemy.
- A i mam pytanie czy mogę to zdjęcie umieści na facebooka?
- A mogę zobaczyć zdjęcie?
- Tak.
Popatrzyłam na zdjęcie.
- Możesz, a prowadzisz jakołś stronę o Zibim czy coś?
- Tak.
- To mam do ciebie prośbę dam Ci swoją pocztę nikomu jej nie dawaj i wyślij mi link tej strony. Dobra?
- Oczywiście- mówiła uśmiechnięta.

Zapisałam jej na kartce.

- Dziękuję.
- Nie ma za co.

 Zibi skończył rozdawać autografy.

- Julka!
- Tak?
- Chodź w szatni pewnie już nikogo nie ma.
- Nie poczekam przed szatnią.
- Okej.

 Zibi tylko się przebrał i pojechaliśmy do domu.

- Jestem zmęczony- powiedział kładąc się na kanapie.
- Ja też jutro mam ostatni mecz.
- Dasz radę będę Cię wspierał.- uśmiechnął się.
- Oby idę się położyć idziesz?
- Idę.

Położyliśmy się. Wstałam o 09 poszłam do sklepu po pieczywo. Zrobiłam śniadanie i poszłam się wykąpać. Zjadłam śniadanie i włączyłam telewizor. Zibi wstał zjadł śniadanie wziął prysznic i dołączył do mnie. Oglądaliśmy tak do 11.  Spakowałam torbę na mecz. Związałam włosy w kucyka. Jeszcze raz sprawdziłam czy mam wszystko. Ostatni mecz wygramy czy przegramy cały czas miałam te pytania w głowie wzięłam laptopa i włączyłam muzykę. Spojrzałam na zegarek 12:30. Zawołałam Zibiego i ruszyliśmy w drogę. W szatni jak zwykle pierwsza Karolina.

- Hej Karola
- Hej Julcia.
- I jak masz stresa?
- No ostatni mecz masakra.
- Ja też gorzej niż przed pierwszym.
- Żebyś wiedziała.
- Musimy pogadać przy kawie.
- Coś się stało?
- I ty się jeszcze pytasz?

Jej mina bezcenna………

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 35


Rozdział 35

Ja szybko się przebrałam i wyszłam do Ignaczaków i Zibiego.

Po drodze zatrzymał mnie trener. Akurat zakładałam pierścionek.

- Tak trenerze?
- Julka trener tamtej drużyny był zachwycony twoją grą.
- Tak?
- Tak ładny pierścionek.
- Dziękuje.
- Oświadczył Ci się?
- Tak.
- To w takim razie gratulacje.
- Dziękujemy.
- Dobra jutro po treningu pogadamy w takim razie leć.
- A o której ?
- O 14.
- Dobrze do widzenia.
- Do widzenia.

I poszłam na salę gdzie czekali na mnie.

- Przepraszam, że tak długo.
- Nie szkodzi pokaż pierścionek- powiedziała Iwona.
- Jaki śliczny- mówiła
- Wiem mój narzeczony ma gust.
- Dobra kochanie jedziemy? –spytał Zibi.
- Tak jestem zmęczona.

Pożegnaliśmy się z rodzinką Ignaczaków i do domu.

- Kiedy przyszedłeś?
- Na sam początek.
- Naprawdę?
- Tak. Wiesz jesteśmy zaręczeni może poznałabyś w końcu moich rodziców.
- Teraz kochanie mam mecze obiecuje, że na święta pojedziemy, albo przed ale po meczach dobrze?
- Dobra, tylko tak pytam czy chcesz?
- No raczej tak, bo jak mnie nie zaakceptują to nie będzie ślubu.
- Zaakceptują czy nie będziemy ze sobą.
- Zbyszek boje się.
- Czego?
- Tego, że będziemy musieli się rozstać.
- Co?!
- A jak myślisz boję się, że jak będę w jakimś klubie to zrobię coś głupiego.
- Na pewno nie masz coś na ręce co Ci powinno mnie przypominać.
- Piękny jest.- popatrzyłam na swoją rękę.
- Ile jeszcze tych meczy?
- Sama nie wiem co drugi dzień przez dwa tygodnie jakieś 8-9.
- Czyli wychodzi na to, że pod koniec listopada będzie po meczach.
- Tak, chyba, że trener znowu coś wymyśli.
- Nie wymyśli nie pamiętasz po meczach na urlop.
- A no tak zapomniałam, ale nie pójdę na dwa tygodnie.
- Dlaczego?
- Bo wystarczy mi tydzień na razie, a jak ty będziesz mieć urlop to wykorzystamy twój i mój i polecimy gdzieś razem.
- Polecimy ? Czyli nie w Polsce?
- Nie no czemu to wezmę 4 dni i potem będziemy mieć 10 i  wybierzemy się w góry na 3 dni nad morze na 3 dni, a potem ty wybierzesz, gdzie polecimy na 3 dni.
- A nie na 4?
- No nie bo jeden to dzień powrotu odpoczynku w domu.
- Hymm co ty na to Lazurowe wybrzeże?
- Okej.
- No tylko kiedy?
- A kiedy dostaniesz wolne?
- No w sierpniu chyba.
- No to mamy czas, żeby to przemyśleć.

Weszliśmy do domu.

- Zibi?
- Tak?
- Idę się wykąpać idziesz?- uśmiechnęłam się.
- Pewnie- wyszczerzył zęby i położył kluczyki na stół.

Po wspólnym prysznicu udaliśmy się do sypialni, a że ja byłam padnięta od razu zasnęłam.
Obudziły mnie promienie słońca. Zibiego nie było w domu. Zrobiłam sobie kawę i poszłam się przebrać. Wzięłam ubrania z sypialni i poszłam do łazienki gdy wyszłam na stole leżał twarożek i świeży chleb.

- Hej kotku, ale to pysznie wygląda- zaburczało mi w brzuchu.
- Słyszę, że głodna jesteś.- uśmiechnął się.
- Troszkę.

I zjedliśmy śniadanie. Nie robiłam dziś obiadu postanowiłam, że zabiorę mojego wielkoluda do restauracji. Oczywiście nic nie wiedział.  Zibi poszedł na trening, a ja zadzwoniłam do dziewczyn umówiłyśmy się na 12 do kawiarni, a potem na trening. Czas szybko zleciał ja wyszłam o 12 do kawiarni. Siedziała tam Karolina.

- Hejka.
- Hej.
- Co tam?
- No po staremu wykończą mnie te mecze.
- Daj spokój dobrze jest.
- Wcale nie.
- Wiem masz teraz cholernie ciężko ja też tyle, że ja nie pracuje. Ale wiem, że przez mecze rzadziej się widujecie. Mi też jest ciężko.
- Dobrze, że mieszkamy razem.
- No dobre to, bo tak to nie wiadomo czy w ogóle byśmy się spotykali.
- Jednak nie tak łatwo jak się wydaje.
- No nie ze sportowcem to naprawdę trudno być w związku.
Do kawiarni przyszła Marta.

- Hej dziewczyny.
- Hej.
- O matko, ale mam zamieszanie z tym ślubem.
- To odwołaj- powiedziałam.
- Nie no dam radę. – mówiła uśmiechając się.
- Aa wczoraj Ci nie powiedziałam tak zgadzam się.
- O to super.
- To co u was nowego?- spytała Marta.

Uśmiechnęłam się do Karoliny i równocześnie pokazałyśmy jej ręce.

- No nie wierzę.- mówiła z niedowierzaniem
- No ja też nie sądziłam jak zobaczyłam na Julki ręce pierścionek.
- Ty nie sądziłaś matko kiedy się wam oświadczyli?
- I w ten dzień co byłam u ciebie i szybko musiałam wyjść. – mówiłam uśmiechając się.
- A mi Anderson tydzień temu no prawie dwa.- mówiła Karolina.
- Gratulację dziewczyny.

Do kawiarni przyszła jak zwykle spóźniona Maryśka.

- Hej dziewczyny sory za spóźnienie.
- Okej.
- Nad czym tak rozmyślacie?
- Maryśka nie uwierzysz patrz na ich ręce- mówiła Marta.

Maryśka popatrzyła i uśmiechnęła się.

- Gratulację dziewczyny.
- Dziękujemy.

Rozmawialiśmy o ślubie Marty z Piotrkiem główny temat. O 13:30 poszliśmy w kierunku hali. Okazało się, że przyszłyśmy ostatnie. Szybko się przebraliśmy i na boisko. Trening jak zwykle trwał 2 godziny. Potem chciałam zamówić taksówkę, ale Karolina mnie podwiozła. Weszła na chwilę.

- Julka muszę Ci o czymś powiedzieć.
- Tak?
- Myślimy z Matthewem o ślubie.
- Co?
- Cii no tak, ale nie mów nic nikomu, bo uduszę.

________________________________________________________________
Siemnko dodaję jestem padnięta, ale obiecałam więc proszę. Miłego czytania.


piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 34


Rozdział 34

Ubrałam krótką beżową sukienkę w koronkę do tego czarną marynarkę, buty, koturny i biżuterię.  Włosy rozpuściłam, nałożyłam lekki makijaż i o 16:50 byłam gotowa.

- Idziemy?

Zibi zerknął na mnie i zaniemówił z wrażenia. Ja się zaśmiałam.

- Ttaak.

Po 10 minutach byliśmy pod jakąś knajpką. Było mało osób. Zibi odsunął mi krzesło. Uśmiechnęłam się po chwili przyszedł kelner. Złożyliśmy zamówienie i czekaliśmy.

- Jak Ci minął dzień?- spytał Zibi.
- Dobrze nie narzekam.
- Jak tam u Marty?
- Dobrze szykuje się do ślubu z Piotrkiem. Spytałam mnie czy nie zostanę jej świadkiem.
- A ty?
- No muszę się zastanowić.
- Suknia wybrana?
- Nie co chwilę podoba się jej inna.
- A wieczór panieński?
- Będzie.
- No to nie wiem jak Marta do tego ołtarza będzie szła.
- Zrobi się parę dni przed weselem.

Kelner przyniósł na zamówienia. Zjedliśmy Zibi zapłacił. Wsiedliśmy do auta i w drogę, ale nie do domu, a do parku. Tym mnie Zibi zaskoczył. Zaparkował samochód i szliśmy przez uliczki trzymając się za ręce. Patrzyłam w niebo było widać gwiazdy, a do tego mocno świecił księżyc. Usiedliśmy na ławce. Nagle Zibi uklęknął przede mną i wyciągnął pudełeczko z kieszeni spodni.

- Julka kocham Cię i chce być z tobą do końca życia zgodzisz się zostać moją żoną i matką naszych dzieci?

Popłynęły mi łzy z oczu.

- Tak.

 Wstał i złożył mi pierścionek z niebieskim diamentem na palec. Potem podniósł  mnie i obrócił mnie w powietrzu  Pocałowałam go. Chodziliśmy jeszcze chwilkę, ale ja postanowiłam wrócić było mi Zimno. Cały czas patrzyłam na swoją rękę. Zibi przeniósł mnie przez próg.

- Co ty wariacie robisz?
- Ćwiczę przed ślubem.

Uśmiechnęłam się.
Było koło północy postanowiliśmy iść spać bo ja mam mecz, a Zibi trening. Jakoś nie mogłam zasnąć patrzyłam na pierścionek. W końcu koło 2 zdjęłam go i zasnęłam.

Wstałam koło 10 szczęśliwa i uśmiechnięta od ucha do ucha. Zibi już na nogach. Popatrzyłam na szafkę nocną i jednak to nie był sen. Wzięłam ubrania i poszłam w kierunku łazienki. W kuchni było śniadanie. Łazienka była zajęta. Zaczęłam się dobijać otworzył mi Zibi w ręczniku.

- Hej
- Hej kochanie- powiedział całując mnie w policzek.

Weszłam odkręciłam korek i zaczęłam się rozbierać. Zatrzymałam się na bieliźnie. Zibi cały czas mi się przyglądał.

- Nie śpieszy Ci się na trening?
- Dla takiego widoku warto się spóźnić.
- Ty tak nie schlebiaj tylko idź bo się spóźnisz.
- A może Ci pomóc ze stanikiem?
- Nie dam rade sama.
- Na pewno?
- Tak.
- Wiesz co, ale chyba jeszcze raz wezmę prysznic.
- Wystarczy Ci jeden, wieczorem weźmiesz drugi.
- No dobra- spuścił głowę i wyszedł.

Wykopałam się i wyszłam Zibi był już ubrany. Była 10:20.

- Ale mi się nic nie chce.- powiedziałam wychodząc w mokrych włosach.
- Mi też, ale takie życie sportowca.
- Wiem, wiem tak wybrałam, ale nie wiem czy coś z tego będzie.
- Dlaczego?
- Bo się boje tego wszystkiego nic nie wiadomo, a jak żaden trener się moją grą nie zainteresuje?

Podszedł i przytulił mnie.

- Dasz radę jesteśmy z tobą.

Przytuliłam go i pocałowałam.

- Dziękuję.
- Za co?
- Że jesteś, że mnie wspierasz.

Pocałował mnie w głowę.

- Dobra wielkoludzie, bo się na trening spóźnisz.
Pocałowałam go.
- A może zostanę chwileczkę.
- Może nie. Idź kochanie.
- Okej pa do zobaczenia na meczu. Jakbym się spóźnił daj im wycisk.
- Okej pa.

Poszłam zjeść śniadanie. Posprzątałam dom. Zrobiłam obiad i chwilka dla siebie. Włączyłam laptopa przejrzałam pocztę odpisałam parę listów.  O 13 zaczęłam się szykować spakowałam torbę, upięłam włosy w kucyka i wyszłam przed dom. Przyjechała taksówka. Po 10 minutach byłam przed halą. Była tylko Karolina.

- Hejka kochanie co tam u ciebie?
- Hej Julka dobrze mam coś nowego.

I pokazałam mi rękę na palcu widniał złoty pierścionek z małym diamęcikiem.

- Gratulację kochana kiedy Ci się oświadczył ?
- Tydzień temu.
- A ja się teraz dowiaduję?
- Jeszcze nikomu się nie chwaliłam wiesz pierwsza.
- Koniec tego jeszcze raz Gratulacje.
- Dzięki.
- Ja też Ci się muszę przyznać- i pokazałam jej swoją rękę.
- No nie wierzę ty?!
- Tak właśnie ja.
- Gratulacje kochanie kiedy?
- Wczoraj wieczorem wziął mnie na kolacje potem spacer po parku akurat było widać gwiazdy usiedliśmy na naszej ławce, nagle on uklęknął przede mną. No,  ja się zgodziłam.
- Nie sadziłam, że z niego taki romantyk.
- Ja też nie.

Do szatni weszła reszta drużyny.

I znowu rozgrzewka. I do dzieła. To był udany mecz choć trudny było 3:1 dla nas MVP znowu ja. Podziękowaliśmy sobie za grę i rozciąganie popatrzyłam na trybuny siedział Zibi, obok Igła z rodziną na parkiet weszli Dominika z Sebastianem.

- Cześć ciociu fajnie grałaś.
- Dziękuję cały mecz widzieliście?
- Tak łącznie z rozgrzewką – powiedział Sebastian.

Rozciągnęłam się i podeszłam do Ignaczaków i Zibiego.

- Hej wam. –powiedziałam podchodząc.
- Cześć gratulacje.
- Dzięki.
- Gdzie masz pierścionek?- spytał Zibi.
- Jaki pierścionek?- spytał Igła.
- Zaręczynowy – dokończył ?Bartman.
- To ty?- patrzył Igła na Zibiego.
- Tak.- uśmiechnął się.
- Gratulacje.
- Dziękujemy- powiedziałam.
- Idę się przebrać, zaraz do was dołączę.
- Dobra – I zaczęli rozmawiać.
_____________________________________________________________
Wyjeżdżam dlatego dziś tak wcześnie. Mam nadzieje ze dodam w niedziele miłego czytaniua ;-)