niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 41


Rozdział 41

Wysuszyłam włosy i związałam je w kucyk. Zeszłam na dół mamy nie było, na stole leżały kanapki i herbata. Zjadłam dwie kanapki wypiłam herbatę i poszłam do swojego pokoju. Trochę posprzątałam w nim. Skończyłam sprzątać koło 22. Położyłam się spać. Wstałam o 06. Przebrałam się i zeszłam na dół. Rodzice spali, więc postanowiłam zrobić im śniadanie.
Sama zjadłam i wypiłam kawę. Poszłam do swojego pokoju. Nałożyłam lekki makijaż.
Wstała mama.

- Hej mamo.
- Hej o której wstałaś?
- O 6.
- Zawsze o tej wstajesz?
- Nie jestem leniuch pozwalają mi spać tylko do 08-09 potem trening.


Do kuchni przyszedł tata.
- Hej tato.
- Hej Julka kiedy przyjechałaś?
- Wczoraj o 16.
- Na ile?
- No dziś wieczorem wracam.
- Szkoda, że tak krótko.
- A tam dwa dni to dużo.
- Mało.- mówił uparcie.
- Kochanie wiesz, że nasza córcia jest siatkarką?
- Tak? To świetnie zawsze chciała nią być.
- No i będzie się żenić za niedługo.
- Co?!
- Tak – powiedziałam i pokazałam rękę.
- To świetnie gratulacje Julciu- mówił tata.
- Dziękuję.
- A gdzie masz narzeczonego?
- W pracy sama przyjechałam.
- Pokłóciliście się?
- Nie no naprawdę jest w pracy, a ja dostałam urlop, więc postanowiłam, że was odwiedzę.
- To co dziś robisz?
- Nie wiem porządek w pokoju.
- A co tam masz do sprzątania?
- No małe rzeczy wyrzucić w szafkach, papiery wyrzucić.
-Aha.
- Idę się przebrać.

I poszłam na górę. Znalazłam telefon. Napisałam do Zibiego, że wracam w czwartek oczywiście chciałam zobaczyć jego reakcję. Przebrałam się i zaczął do mnie dzwonić.

- Tak coś się stało?
- Julka jak to miałaś na 3 dni jechać, a nie na 4.
- Dasz sobie rade beze mnie muszę parę spraw załatwić.
- Okej to co robisz?
- Sprzątam w pokoju.
- Po co?
- No bo mam mieć remont w pokoju.
- Remont?
- No tak. Dowiesz się w swoim czasie.
- Julka o co chodzi?
- Muszę kończyć jadę z mamą do pracy pa.
- Pa.

Zeszłam na dół. Mama czekała na mnie. W aucie.

- Przepraszam, ale zagadałam się z Zibim.
- Dobra, dobra jedź bo się spóźnię.

 Zawiozłam mamę do pracy i pojechałam do dziadków. Przez podwórko przechodziła babcia.

- Dzień dobry.
- Dzień dobry Julci, o matko, ale ja Cię dawno nie widziałam.
- Dwa miesiące temu.
- Chodź do domu.

Weszliśmy do środka. Usiadłam przy stole.

- To opowiadaj co u ciebie.
- A nic takiego.
- Jak nic chyba przytyłaś. Jesteś w ciąży?
- Nie babciu jestem sportowcem.
- Jak to miałaś pracować tylko w klubie.
- No tak, ale chodzę też do klubu sportowego.
- I jak?
- Dobrze.
- A gdzie masz swojego narzeczonego?
- Skąd wiesz, że to mój narzeczony?
- No skarbie masz pierścionek piękny na ręce.
- A no tak.
- To kiedy ślub?
- Oj babciu nie wiem na razie kariera, a gdzie masz dziadka?
- W polu.
- Aha ja się zbieram jadę do chrzestnej.
- A na ile przyjechałaś?
- No wracam dziś do Rzeszowa.

 Babcia odprowadziła mnie i ruszyłam w drogę do chrzestnej. Niestety nie było jej. Wróciłam do domu i zadzwoniłam do Marty. Umówiłyśmy się na 14. Spakowałam się. Była 10, więc jak mówiłam „posprzątałam w pokoju”. Powiedziałam Marcie, żeby podjechała pod sklep mamy ja oddałam mamie auto. Wsiadłam do auta Marty i do Rzeszowa.

- Hej Marciu co tam u mamy?
- Wszystko okej.
- A u twoich rodziców?
- Też dobrze odwiedziłam dziadków.
- Co u nich?
- Dobrze.
- A powiedziałaś mamie o wypadku?
- Tak i o zaręczynach, babcia uznała, że przytyłam i jestem w ciąży.
- O matko.
- Nie no babcia tak zazwyczaj ma.


Rozmawialiśmy tak przez całą drogę do Rzeszowa.

- Marta mówiłaś Piotrkowi, że dziś wracasz?
- No raczej wiedział, a ty Zibiemu?
- Nie on myśli, że wracam w czwartek.
- Niespodzianka?
- Tak.
- Co planujesz?
- Nie wiem co zobaczę ostatnio z Aśką się lizał jak jeszcze raz to się powtórzy to ja zrywam zaręczyny.
- Daj spokój kocha Cię na pewno już tego nie zrobi.
- Mam nadzieje myślę o jakiejś kolacji  romantycznej.
- Mmmm ciekawie się zaczyna.
- Zobaczymy jak będzie mam prośbę pojedziemy do jakiegoś sklepu zakupy zrobię.
- Właśnie miałam Ci to zaproponować.
- Dzięki.

O 16:10 byliśmy przy jakimś centrum. Kupiłam makaron brokuły i pierś z kurczaka, a do tego 4 sosy z knora. W domu byłam na 17. Szybko wzięłam się za gotowanie. Posprzątałam w mieszkaniu bo wyglądało jak po „wojnie”. Umalowałam się ubrałam czerwoną sukienkę, czarne szpilki i biżuterię. Zapaliłam świeczki, nalałam wina i przyszykowałam danie.
Wyrobiłam się perfekcyjnie w czasie. Usłyszałam otwierające się drzwi. Oparłam się o blad w kuchni trzymając lampkę wina. Wszedł Zibi do kuchni.
- Julka?
- Hej nie cieszysz się?
- Cieszę- Podszedł do mnie i pocałował, a następnie mocno przytulił.
- Zrobiłam kolację.
- Czuję ładnie pachnie.

Zjedliśmy kolację ja oczywiście posprzątałam.

- Julka muszę wyjść do Pita na chwilę.
- A ja do sklepu.
- To za 30 minut w domu?
- Okej.
 _____________________________________________________________
Hej dziś troszkę wcześniej, popołudniu meczyk ^^ Miłego czytania ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz