niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 35


Rozdział 35

Ja szybko się przebrałam i wyszłam do Ignaczaków i Zibiego.

Po drodze zatrzymał mnie trener. Akurat zakładałam pierścionek.

- Tak trenerze?
- Julka trener tamtej drużyny był zachwycony twoją grą.
- Tak?
- Tak ładny pierścionek.
- Dziękuje.
- Oświadczył Ci się?
- Tak.
- To w takim razie gratulacje.
- Dziękujemy.
- Dobra jutro po treningu pogadamy w takim razie leć.
- A o której ?
- O 14.
- Dobrze do widzenia.
- Do widzenia.

I poszłam na salę gdzie czekali na mnie.

- Przepraszam, że tak długo.
- Nie szkodzi pokaż pierścionek- powiedziała Iwona.
- Jaki śliczny- mówiła
- Wiem mój narzeczony ma gust.
- Dobra kochanie jedziemy? –spytał Zibi.
- Tak jestem zmęczona.

Pożegnaliśmy się z rodzinką Ignaczaków i do domu.

- Kiedy przyszedłeś?
- Na sam początek.
- Naprawdę?
- Tak. Wiesz jesteśmy zaręczeni może poznałabyś w końcu moich rodziców.
- Teraz kochanie mam mecze obiecuje, że na święta pojedziemy, albo przed ale po meczach dobrze?
- Dobra, tylko tak pytam czy chcesz?
- No raczej tak, bo jak mnie nie zaakceptują to nie będzie ślubu.
- Zaakceptują czy nie będziemy ze sobą.
- Zbyszek boje się.
- Czego?
- Tego, że będziemy musieli się rozstać.
- Co?!
- A jak myślisz boję się, że jak będę w jakimś klubie to zrobię coś głupiego.
- Na pewno nie masz coś na ręce co Ci powinno mnie przypominać.
- Piękny jest.- popatrzyłam na swoją rękę.
- Ile jeszcze tych meczy?
- Sama nie wiem co drugi dzień przez dwa tygodnie jakieś 8-9.
- Czyli wychodzi na to, że pod koniec listopada będzie po meczach.
- Tak, chyba, że trener znowu coś wymyśli.
- Nie wymyśli nie pamiętasz po meczach na urlop.
- A no tak zapomniałam, ale nie pójdę na dwa tygodnie.
- Dlaczego?
- Bo wystarczy mi tydzień na razie, a jak ty będziesz mieć urlop to wykorzystamy twój i mój i polecimy gdzieś razem.
- Polecimy ? Czyli nie w Polsce?
- Nie no czemu to wezmę 4 dni i potem będziemy mieć 10 i  wybierzemy się w góry na 3 dni nad morze na 3 dni, a potem ty wybierzesz, gdzie polecimy na 3 dni.
- A nie na 4?
- No nie bo jeden to dzień powrotu odpoczynku w domu.
- Hymm co ty na to Lazurowe wybrzeże?
- Okej.
- No tylko kiedy?
- A kiedy dostaniesz wolne?
- No w sierpniu chyba.
- No to mamy czas, żeby to przemyśleć.

Weszliśmy do domu.

- Zibi?
- Tak?
- Idę się wykąpać idziesz?- uśmiechnęłam się.
- Pewnie- wyszczerzył zęby i położył kluczyki na stół.

Po wspólnym prysznicu udaliśmy się do sypialni, a że ja byłam padnięta od razu zasnęłam.
Obudziły mnie promienie słońca. Zibiego nie było w domu. Zrobiłam sobie kawę i poszłam się przebrać. Wzięłam ubrania z sypialni i poszłam do łazienki gdy wyszłam na stole leżał twarożek i świeży chleb.

- Hej kotku, ale to pysznie wygląda- zaburczało mi w brzuchu.
- Słyszę, że głodna jesteś.- uśmiechnął się.
- Troszkę.

I zjedliśmy śniadanie. Nie robiłam dziś obiadu postanowiłam, że zabiorę mojego wielkoluda do restauracji. Oczywiście nic nie wiedział.  Zibi poszedł na trening, a ja zadzwoniłam do dziewczyn umówiłyśmy się na 12 do kawiarni, a potem na trening. Czas szybko zleciał ja wyszłam o 12 do kawiarni. Siedziała tam Karolina.

- Hejka.
- Hej.
- Co tam?
- No po staremu wykończą mnie te mecze.
- Daj spokój dobrze jest.
- Wcale nie.
- Wiem masz teraz cholernie ciężko ja też tyle, że ja nie pracuje. Ale wiem, że przez mecze rzadziej się widujecie. Mi też jest ciężko.
- Dobrze, że mieszkamy razem.
- No dobre to, bo tak to nie wiadomo czy w ogóle byśmy się spotykali.
- Jednak nie tak łatwo jak się wydaje.
- No nie ze sportowcem to naprawdę trudno być w związku.
Do kawiarni przyszła Marta.

- Hej dziewczyny.
- Hej.
- O matko, ale mam zamieszanie z tym ślubem.
- To odwołaj- powiedziałam.
- Nie no dam radę. – mówiła uśmiechając się.
- Aa wczoraj Ci nie powiedziałam tak zgadzam się.
- O to super.
- To co u was nowego?- spytała Marta.

Uśmiechnęłam się do Karoliny i równocześnie pokazałyśmy jej ręce.

- No nie wierzę.- mówiła z niedowierzaniem
- No ja też nie sądziłam jak zobaczyłam na Julki ręce pierścionek.
- Ty nie sądziłaś matko kiedy się wam oświadczyli?
- I w ten dzień co byłam u ciebie i szybko musiałam wyjść. – mówiłam uśmiechając się.
- A mi Anderson tydzień temu no prawie dwa.- mówiła Karolina.
- Gratulację dziewczyny.

Do kawiarni przyszła jak zwykle spóźniona Maryśka.

- Hej dziewczyny sory za spóźnienie.
- Okej.
- Nad czym tak rozmyślacie?
- Maryśka nie uwierzysz patrz na ich ręce- mówiła Marta.

Maryśka popatrzyła i uśmiechnęła się.

- Gratulację dziewczyny.
- Dziękujemy.

Rozmawialiśmy o ślubie Marty z Piotrkiem główny temat. O 13:30 poszliśmy w kierunku hali. Okazało się, że przyszłyśmy ostatnie. Szybko się przebraliśmy i na boisko. Trening jak zwykle trwał 2 godziny. Potem chciałam zamówić taksówkę, ale Karolina mnie podwiozła. Weszła na chwilę.

- Julka muszę Ci o czymś powiedzieć.
- Tak?
- Myślimy z Matthewem o ślubie.
- Co?
- Cii no tak, ale nie mów nic nikomu, bo uduszę.

________________________________________________________________
Siemnko dodaję jestem padnięta, ale obiecałam więc proszę. Miłego czytania.


2 komentarze: