Rozdział 37
- Julka matko co jest?
- No nie powiedziałaś mi jak Ci się
oświadczył.
- Ty małpo, ale mnie wystraszyłaś.
Przebrane ruszyłyśmy na boisko.
- A kiedy chcesz się spotkać?
- No
nie wiem pasuje jutro?
- Okej zdzwonimy się po meczu, albo jutro.
- Dobra.
I zaczął się mecz trybuny były całe wypełnione
cała Resovia łącznie ze sztabem z rodzinami. Kaśka z chłopakiem fotografii i
chyba nawet jakieś kamery widziałam. Zaczęło się nie ciekawie było wręcz
strasznie wynik na przerwie to 2:8 . Trener oczywiście zaczął krzyczeć.
I zaczęliśmy nadrabiać na drugiej przerwie
było 16:14 dla nas więc było lepiej. Graliśmy zacięcie nie daliśmy się i
pierwszy set dla nas. 24:22 I drugi set. Właśnie tego się obawiałam coś się
zaczęło psuć 1:8 dla tamtych.
- Dziewczyny co jest graliście świetnie
wyluzujcie trochę i się skupcie. Julka wszystko okej?
- Tak.
- To idźcie wygrywać i zacznij wbijać
gwoździe.
- Dobrze postaram się.
I tak było graliśmy po prostu super. Wynik na
przerwie technicznej 16:10.
- Dziewczyny blok musi zacząć działać wiem, że
was stać postarajcie się jeszcze tego seta wygrać.
Weszliśmy i tak było. 2 set był nasz 24:20.
Zaczął się 3 set. Było nerwowo nawet chyba za bardzo 6:8 pierwsza przerwa
techniczna. Potem druga 15:16 Potem nasz trener zrobił przerwę 20:23.
- Dziewczyny nie dajcie się wygracie to.
Zepsuta
zagrywka i 21:23. 3 moje asy serwisowe. 24:23. I moja zepsuta zagrywka. 24:24
Nie daliśmy się, bo wiadomo ciężko było, no
ale nie można było się poddać w takiej chwili.
Przerwa dla drugiego trenera.
- Dziewczyny spokojnie jest dobrze nie
pozwólcie, żeby one wygrały 2 punkty i daje wam tydzień wolnego.
I to nas zmotywowało. Karolina na serwach as
serwisowy 25:24 za drugim razem w siatkę.
25:25
Napięcie rosło z tamtej strony w siatkę i na serwy Marta i jest! Jest as
serwisowy!
Wygraliśmy 27:25. Skakałyśmy z radości.
Podziękowaliśmy sobie za mecz. A potem ogłoszeni MVP
- A MVP zostaje Julka Drozd zdobywając 35
punktów na tym meczu atak 95% skuteczności.
Poszłam po nagrodę a dziewczyny rzuciły się na
mnie, a za nimi fotografowie. Cieszyłyśmy się, a trener śmiał się z nas.
Trybuny szalały. Potem zaczęliśmy się rozciągać.
Podbiegły do mnie dzieci Igły.
- Cześć Ciociu.
- Hej szkraby i jak podobało się?
- Pewnie.
- Mam do was prośbę.
- Tak?
- Zaniesiecie tę nagrodę wujkowi Zbyszkowi?
- Tak!!!
Nagrodę wziął Sebastian. Trybuny robiły się
puste w stałam i ruszyłam w kierunku szatni.
- Przepraszam Pani Julia Drozd?
- Tak o co chodzi?
- Możemy z panią przeprowadzić wywiad?
- Dobrze.
- Długo pani Gra w siatkówkę?
- Od 9 – 10 lat.
- Cały czas na ataku?
- Nie była rozgrywającą jakiś czas.
- To pani pierwszy klub?
- Tak.
- Jakie ma pani wrażenia po meczu.
- No cóż mecz był trudny jak było widać dużo
błędów. Zagrywka też nie bardzo. Mecz cały w sobie oceniam za dobry dziewczyny
dały z siebie wszystko starały się jak mogły. Dzisiejszy mecz był chyba
najtrudniejszy mecz jaki rozegrałyśmy, ale pomimo to wygrałyśmy z takim dobrym
klubem.
- Będą jakieś mecze jeszcze?
- Myślę, że tak chodź w najbliższym czasie nie
będziemy trenować i miejmy nadzieję, że nasze sukcesy będą się zwiększać.
- Dziękuję za wywiad.
- Dziękuję.
I poszłam się przebrać, potem chyba reporterzy
poszli w kierunku trenera. Weszłam do
szatni była tam tylko Karolina.
- Matko, ale jestem padnięta.- powiedziałam.
- Ja też. Wywiad.
- Nom.
- O co pytali ?
- Ile gram i o mecz.
- A o Zibiego?
- Nie nawet dobrze. A właśnie mam prośbę jak
spotkasz Zibiego powiesz mu, żeby przyszedł?
- Jasne, to ja lecę pa do jutra.
- Pa.
Poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam Zibi
siedział na ławce.
- Cześć kochanie.- powiedziałam.
- Hej skarbie i jak?
- Jestem padnięta.
- Grałaś świetnie.
- Dzięki.
- O co pytali?
- Ile gram i o mecz.
- A mówiłaś o nas?
- Nie pytali zresztą ja też nie mam zamiaru
nic mówić.
- Czemu?
- Ponieważ zarazy by było jest z nim tylko po to, żeby zdobyć sławę.
- A tak nie jest?
Rzuciłam w niego ręcznikiem.
- Ała za co?
- Jak możesz tak mówić nie jestem z tobą dla
sławy kocham Cię.
Wstał i mnie pocałował.
- Nie myśl, że nie jestem zła na Ciebie.
- Przepraszam.
- Dobra wybaczam Ci – uśmiechnęłam się.
Wyszliśmy z szatni ja poszłam do trenera.
- To jak trenerze to dalej aktualne?
- Co?
- No wolne tydzień.
- Tak przecież obiecałem.
- W takim razie do zobaczenia za tydzień i
miłego tygodnia.
- Dzięki nawzajem.
- Dziękuję.- powiedziałam uśmiechnięta i
wyszłam.
Poszłam na parking i wsiadłam do auta Zibiego.
- Hej to jak do domu?
- Tak mam małą niespodziankę dla Ciebie.
- Mam się bać?
- Nie, raczej nie.
- Okej.
Jechaliśmy w ciszy.
- Nie
spytasz o szczegóły?
- Nie niespodzianka to niespodzianka jakoś
wytrzymam do domu.
- Okej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz