wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 18


Rozdział 18

- I jak przyjedzie?
- Tak przed siłownią.
- A właśnie o której macie dziś ?
- O 11.
- Co tak późno?
- Bo sala jest zajęta.
- Aha dobra.
- To ja idę zrobić kawę zrobić Ci?- spytał Metju
- Mi zrób melisę.
- Dobra.
Po 10 minutach przyniósł  mi herbatę.
- Co masz zamiar robić dziś?
- Nie wiem ogarnę w domu dawno nie sprzątałam, zrobię jakiś obiad. O co byś zjadł na obiad?
- Nie wiem spaghetti dawno nie jadłem.
- No dobra.
- Czyli koło 14 wrócisz?
- Tak, a co?
- A nic pewnie z Bartmanem za tobą.
- Co?
- Tak wszędzie po Jule jeździ. Odkąd zdradził ją z Aśką.
- Co?
- No przyłapała go jak się z nią całował. Ale wybaczyła mu. Widać, że go strasznie kocha. Dobrana z nich para. Fajnie, że się im układa. Do niedawna nie dawałam im szans, a tu proszę. Albo Marta z Pitem są ze sobą od niedawna, a już mieszkają razem i pewnie planują ślub. Maryśka z Kurkiem też się sprzeczyła no i teraz jak nowo narodzeni.
- To chyba dobrze, że się im układa co?
- No świetnie, ale za niedługo Julka pewnie wyjedzie. Strasznie ją kocham jak siostrę. Zawsze się postawi w mojej obronie.
- Nie martw się masz Maryśkę i Martę.
- Wiem, ale zawsze byliśmy we czwórkę, a za niedługo to się rozleci.
- Nie rozleci wy będziecie razem pomimo tych kilometrów, które będą was dzielić dalej będzie tak samo tyle, że będziecie się rzadziej widywać.
- Oby się jej powiodło. Trzymam za nią kciuki. Odkąd pamiętam łapała zawsze jakieś kontuje gdy grała oby było już tylko lepiej.
I nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Hej.
- Hej Julka- przytuliłam ją.
- Co się stało?
- Nic co by się miało stać?
- Bo jesteś w domu masz podkrążone w oczy a i mnie nie oszukasz poznałam po głosie.
- No dobra zaraz Ci opowiem.
Weszliśmy do kuchni.
- Hej Metju.
- Hej Julka.
- To wy coś tam róbcie, a ja lecę na trening.
- Pa.
- To opowiadaj co jest.
Nie wiedziałam co jest Karolina się rozpłakała.
- Hej kochanie co jest?!
-Bo wczoraj przespałam się z Bąkiewiczem
- Że co? Jak mogłaś to zrobić Metju on Cię kocha nic poza tobą nie widzi.
- Wiem, że mnie kocha, ale Michał wsypał mi coś do drinka.
- A o matko strasznie Cię przepraszam.
- Dobra nie dałaś mi dokończyć.
- Metju wie?
- Tak.
- To kobieto jedziemy na trening przecież oni się tam pozabijają.
- Nie obiecał mi, że nic mu nie zrobi ja to mam załatwić.
- Serio?!
- Tak mówiłam, że dam rade w końcu muszę z nim pogadać.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- No dobra zmieńmy temat. Gotowa na mecze?
- Tak już się nie mogę doczekać.
- Ja właśnie też.
- Mogę autograf?- w końcu się uśmiechnęła.
- Daj spokój.
- Jestem wielką fanką plossseemm.
- Po pierwszym meczu klubowym jak się gdzieś dostanę.
- No dobra trzymam Cię za słowo.
- Hahaha Ok.
- Hej dziewczyny. – Przywitał się Metju.
- To ja lecę pewnie Zibi czeka na mnie.
- Pa.
- Trzymajcie się.

Zaszłam na parking Zibiego nie było już miałam wyciągać telefon i dzwonić ale podjechało białe audi.

- Co tak długo?
- Przepraszam w korku stałem.
- No dobra.

Po paru minutach byliśmy w domu.
- Bardzo was wymęczył trener?
- Nie jeszcze żyję.
- Oj ty biedaku- pocałowałam go.
- Nic mi się nie chce dopiero 15.  Co będziemy robić?
- Wiesz ja tam wiem co moglibyśmy robić.
- Nawet o tym nie myśl.
- No dobra.
- O której masz wieczorem trening?
- O 18.
- Jadę z tobą. Jutro środa to gdzie jedziemy?
- Jeszcze raz do twoich rodziców.
- Okej.

Zasnęłam na kanapie. Rano obudziłam się w łóżku. I w końcu nadszedł czwartek.
Wstałam o 08:00. O dziwo bez budzika. Zibi jeszcze spał. Zabrałam parę rzeczy i poszłam do kuchni, zrobiłam śniadanie. Zjadłam swoją porcje i poszłam się wykąpać. Po 15 minutach wyszłam.
Posprzątałam po śniadaniu i poszłam do sypialni obudzić Zibiego.

- Zibi wstawaj.
- Już za chwilkę.
- 10 na trening się spóźnisz!
- Co?! – szybko się zerwał.
- No to jak już wstałeś to idź zjeść śniadanie zaraz jedziemy do moich rodziców.
- O ty!- i zaczął mnie ścigać po mieszkaniu.
- Bartman!- Stój.

Zatrzymał się.

- Koniec tych wygłupów do kuchni zjeść śniadanie i ubrać się.

Podszedł do mnie i objął mnie w talii.

- No ale wiesz musisz mnie zachęcić do tego.

Pocałowałam go.

- A teraz idź zjeść, bo musimy jeszcze iść do cukierni po jakieś ciasta.
- Jedno nie wystarczy?
- Nie kochanie poznasz szerzej moją rodzinę jeszcze do dziadków pojedziemy.
- Co?
- Nie bój się mam spoko dziadków.
- O matko.
- Nie narzekaj bo wezmę Cię jeszcze do ciotek a mam ich sporo.
- Dobra, dobra już idę zjeść i nie narzekam.
- Zuch chłopak – Zaśmiałam się.

 Po 30 minutach byliśmy gotowi do wyjścia.

- Wszystko zabrałaś?
- Tak.

Zajechaliśmy do cukierni.
- Kotku to które bierzemy?
- Krówkę i ?
- Może sernik?
- Okej.

Kupiliśmy i ruszyliśmy w drogę.


Więc jak już wcześniej pisałam zawieszam bloga na czas nieokreślony. Dziś 18 nie ostatni, ale przez jakiś czas nie będę dodawać Miłego czytania tego pozdrwiam ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz