Rozdział 18
- I jak przyjedzie?
- Tak przed siłownią.
- A właśnie o której
macie dziś ?
- O 11.
- Co tak późno?
- Bo sala jest
zajęta.
- Aha dobra.
- To ja idę zrobić
kawę zrobić Ci?- spytał Metju
- Mi zrób melisę.
- Dobra.
Po 10 minutach
przyniósł mi herbatę.
- Co masz zamiar
robić dziś?
- Nie wiem ogarnę w
domu dawno nie sprzątałam, zrobię jakiś obiad. O co byś zjadł na obiad?
- Nie wiem spaghetti
dawno nie jadłem.
- No dobra.
- Czyli koło 14
wrócisz?
- Tak, a co?
- A nic pewnie z
Bartmanem za tobą.
- Co?
- Tak wszędzie po
Jule jeździ. Odkąd zdradził ją z Aśką.
- Co?
- No przyłapała go
jak się z nią całował. Ale wybaczyła mu. Widać, że go strasznie kocha. Dobrana
z nich para. Fajnie, że się im układa. Do niedawna nie dawałam im szans, a tu
proszę. Albo Marta z Pitem są ze sobą od niedawna, a już mieszkają razem i
pewnie planują ślub. Maryśka z Kurkiem też się sprzeczyła no i teraz jak nowo
narodzeni.
- To chyba dobrze, że
się im układa co?
- No świetnie, ale za
niedługo Julka pewnie wyjedzie. Strasznie ją kocham jak siostrę. Zawsze się
postawi w mojej obronie.
- Nie martw się masz
Maryśkę i Martę.
- Wiem, ale zawsze
byliśmy we czwórkę, a za niedługo to się rozleci.
- Nie rozleci wy
będziecie razem pomimo tych kilometrów, które będą was dzielić dalej będzie tak
samo tyle, że będziecie się rzadziej widywać.
- Oby się jej
powiodło. Trzymam za nią kciuki. Odkąd pamiętam łapała zawsze jakieś kontuje
gdy grała oby było już tylko lepiej.
I nagle ktoś zapukał
do drzwi.
- Hej.
- Hej Julka-
przytuliłam ją.
- Co się stało?
- Nic co by się miało
stać?
- Bo jesteś w domu
masz podkrążone w oczy a i mnie nie oszukasz poznałam po głosie.
- No dobra zaraz Ci
opowiem.
Weszliśmy do kuchni.
- Hej Metju.
- Hej Julka.
- To wy coś tam
róbcie, a ja lecę na trening.
- Pa.
- To opowiadaj co
jest.
Nie wiedziałam co
jest Karolina się rozpłakała.
- Hej kochanie co
jest?!
-Bo wczoraj
przespałam się z Bąkiewiczem
- Że co? Jak mogłaś
to zrobić Metju on Cię kocha nic poza tobą nie widzi.
- Wiem, że mnie
kocha, ale Michał wsypał mi coś do drinka.
- A o matko strasznie
Cię przepraszam.
- Dobra nie dałaś mi
dokończyć.
- Metju wie?
- Tak.
- To kobieto jedziemy
na trening przecież oni się tam pozabijają.
- Nie obiecał mi, że
nic mu nie zrobi ja to mam załatwić.
- Serio?!
- Tak mówiłam, że dam
rade w końcu muszę z nim pogadać.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- No dobra zmieńmy
temat. Gotowa na mecze?
- Tak już się nie
mogę doczekać.
- Ja właśnie też.
- Mogę autograf?- w
końcu się uśmiechnęła.
- Daj spokój.
- Jestem wielką fanką
plossseemm.
- Po pierwszym meczu
klubowym jak się gdzieś dostanę.
- No dobra trzymam
Cię za słowo.
- Hahaha Ok.
- Hej dziewczyny. –
Przywitał się Metju.
- To ja lecę pewnie
Zibi czeka na mnie.
- Pa.
- Trzymajcie się.
Zaszłam na parking
Zibiego nie było już miałam wyciągać telefon i dzwonić ale podjechało białe
audi.
- Co tak długo?
- Przepraszam w korku
stałem.
- No dobra.
Po paru minutach
byliśmy w domu.
- Bardzo was wymęczył
trener?
- Nie jeszcze żyję.
- Oj ty biedaku-
pocałowałam go.
- Nic mi się nie chce
dopiero 15. Co będziemy robić?
- Wiesz ja tam wiem
co moglibyśmy robić.
- Nawet o tym nie
myśl.
- No dobra.
- O której masz
wieczorem trening?
- O 18.
- Jadę z tobą. Jutro
środa to gdzie jedziemy?
- Jeszcze raz do
twoich rodziców.
- Okej.
Zasnęłam na kanapie.
Rano obudziłam się w łóżku. I w końcu nadszedł czwartek.
Wstałam o 08:00. O
dziwo bez budzika. Zibi jeszcze spał. Zabrałam parę rzeczy i poszłam do kuchni,
zrobiłam śniadanie. Zjadłam swoją porcje i poszłam się wykąpać. Po 15 minutach
wyszłam.
Posprzątałam po
śniadaniu i poszłam do sypialni obudzić Zibiego.
- Zibi wstawaj.
- Już za chwilkę.
- 10 na trening się
spóźnisz!
- Co?! – szybko się
zerwał.
- No to jak już
wstałeś to idź zjeść śniadanie zaraz jedziemy do moich rodziców.
- O ty!- i zaczął
mnie ścigać po mieszkaniu.
- Bartman!- Stój.
Zatrzymał się.
- Koniec tych
wygłupów do kuchni zjeść śniadanie i ubrać się.
Podszedł do mnie i
objął mnie w talii.
- No ale wiesz musisz
mnie zachęcić do tego.
Pocałowałam go.
- A teraz idź zjeść,
bo musimy jeszcze iść do cukierni po jakieś ciasta.
- Jedno nie
wystarczy?
- Nie kochanie
poznasz szerzej moją rodzinę jeszcze do dziadków pojedziemy.
- Co?
- Nie bój się mam
spoko dziadków.
- O matko.
- Nie narzekaj bo
wezmę Cię jeszcze do ciotek a mam ich sporo.
- Dobra, dobra już
idę zjeść i nie narzekam.
- Zuch chłopak –
Zaśmiałam się.
Po 30 minutach byliśmy gotowi do wyjścia.
- Wszystko zabrałaś?
- Tak.
Zajechaliśmy do
cukierni.
- Kotku to które
bierzemy?
- Krówkę i ?
- Może sernik?
- Okej.
Kupiliśmy i
ruszyliśmy w drogę.
Więc jak już wcześniej pisałam zawieszam bloga na czas nieokreślony. Dziś 18 nie ostatni, ale przez jakiś czas nie będę dodawać Miłego czytania tego pozdrwiam ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz