Rozdział 51
***
I powrót do codziennej szarości choć we wtorek
jeszcze było trudno, ale jakoś dałam radę.
Po treningu do trenera.
- Dzień dobry.
- Cześć Julka jak tam po weselu?
- Dobrze, ale ja właśnie w tej sprawie.
- O co chodzi?
- Bo moja 2 koleżanka się żeni w lipcu.
- O matko, którego?
- 20 lipca w sobotę.
- 20? Teraz też miałaś 20
- Tak zbieżność dat.
- Okej, a na poprawiny idziesz?
- Nie wiem czy mnie zaprosi jak dostanę
zaproszenie to dam znać, ale myślę, że raczej tak.
- Okej to najwyżej potem Cię wykreślimy gdybyś
miał jednak nie iść.
- Dobra.
- Ile masz jeszcze tych wesel?
- Hymm przed wczoraj, mój kolega oświadczył
się następnej przyjaciółce, a my trzymamy się we czwórkę, więc bardzo mi
zależy.
- Okej, a ty ?
- Co ja?
- Kiedy się żenisz?
- Ja też myślę o ślubie z narzeczonym, ale nie
w tym roku.
- To ty masz narzeczonego?
- Tak, mam przywiózł mnie parę razy na
treningi.
- A jak tam Resoviacy?
- A czemu pan pyta?
- Bo z tego co widziałem to prawie cała
drużyna Cię dopingowała jak grałaś.
- A no tak nie no dobrze im idzie, nawet
bardzo.
- Okej nie zabieram Ci czasu.
- Do widzenia.
- Raczej do zobaczenia.
Uśmiechnęłam się i wyszłam. Miałam jakoś dobry
humor. W drodze do domu zajechałam do cukierni kupiłam kawałek ciasta krówki.
Gdy byłam w domu Zibiego jeszcze nie było zrobiłam kawę i rozpakowałam ciasto.
Zaparzyłam kawę i wyłożyłam ciasto na talerzyk.
W tej samej chwili do domu wszedł Zibi.
- Hej kochanie.
Podeszłam do niego i pocałowałam.
- Hej skarbie dobry dzień?
- Tak. Zjesz ze mną ciasto?
- Pewnie. Mówiłem już, że Cię kocham?
- Hymm
chyba nie.
- Kocham Cię skarbie.
- Ja Cię też. A teraz mów co zrobiłeś?
- Ja nic.
- Na pewno zawsze mi tak schlebiasz jak coś
chcesz, albo jak masz jakiś ważny wyjazd.
- No nie, ale wiesz, że za niecały miesiąc
zacznie się sezon reprezentacyjny ?
- Wiem i co w związku z tym?
- No nie będzie mnie w domu przez jakiś czas.
- Wiem to, ale czemu mi o tym mówisz?
- No, bo nie chce Cię opuszczać.
- Zbyszek daj spokój jesteś siatkarzem jeżeli
zostałeś powołany no nawet jakbym Cię miała zaciągnąć siłą to bym to zrobiła.
Kochasz to, więc ja nie mam zamiaru stanąć na przeszkodzie.
- Naprawdę?
- Tak zresztą być może ja kiedyś tam zagram w
reprezentacji kobiet i też będziesz musiał się z tym pogodzić.
- Masz rację.
- Okej kochanie idę się położyć, o której masz
wieczorem trening?
- O 17.
- To może po moim wpadnę do Ciebie, albo nie bo
nie będziesz mógł się skupić na graniu.
- Nie martw się o mnie jakoś dam radę.
- Okej to w takim razie zobaczę.
- Przyjedź dawno nie byłaś.
- Zibi chciałabym kupić samochód
pojechalibyśmy w sobotę do jakiegoś salonu?
- Okej, a myślałaś nad jakimś konkretnym?
- Co ty do mnie mówisz? Przecież po to Cię
biorę.
- O matko kobieta.
- Ej! Bo poproszę Igłę.
- No dobra przepraszam, oczywiście, że Ci
pomogę.
- Dziękuję.
I w
końcu położyłam się, ale nie mogłam
zasnąć, wiec postanowiłam „ogarnąć” w domu.
Gdy była w miarę to włączyłam TV. Jak zwykle nic ciekawego, no ale
skończyło się na jakimś serialu. Spakowałam się na trening w między czasie.
Zrobiłam sobie kawę trochę kofeiny mi się przyda. Nagle zadzwonił do mnie
telefon.
- Halo?
- Julka?
- Karolina coś się stało?
- Marta jest w szpitalu.
- Co?! Co się stało?
- Nie wiem dostała bólów brzucha.
- Zaraz tam będę.
Rozłączyłam się i poszłam do sypialni.
- Zibi pożyczysz mi auto?
- Po co?
- Marta się źle czuję.
- Okej weź.
- Dzięki.
Wzięłam
dokumenty kluczyki i torbę na trening. W niespełna 10 minut byłam pod
szpitalem.
Zadzwoniłam do Karoliny.
- Która sala i jakie piętro?
- Piętro 4 pokój 1.
Szybko
pobiegłam po schodach na 4 piętro. Na korytarzu siedziała Karolina, Anderson i
Kosok.
- Cześć co z nią?
- Lekarze ją badają. – powiedziała Karolina.
- Więc co się stało mów powoli.
- Byłam u niej, piliśmy herbatę i
rozmawiałyśmy, gdy nagle złapała się za brzuch, zaczęła wymiotować i zemdlała.
Pit siedział
i patrzył się w podłogę. Usiadłam obok niego.
- Ej będzie okej Marta jest silna.
- A jak to coś groźnego?
- Piotrek ona da radę zobaczysz pewnie to
zatrucie, albo przejedzenie.
- No nie wiem.
- Zobaczysz to nic poważnego, przesadzasz.
- Pewnie masz rację.
Z sali wyszedł lekarz.
- Kto z państwa jest rodziną?
Wstał Pit.
- Mogę pana na słowo?
- Tak.
I poszli patrzyłam na zegarek była 15:40, ale
postanowiłam, że poczekam na to co powie Pit.
Po 10 minutach wyszedł z gabinetu.
- I co z nią?
- Julka miałaś rację. Zatruła się czymś.
- Mówiłam. Okej mówcie jak będzie coś lepiej
ja muszę lecieć na trening.
Przytuliłam Pita.
- Będzie dobrze.
Pożegnałam się z Karolina i Grześkiem i
ruszyłam na trening. Napisałam do Zibiego, żeby zamówił taksówkę, a ja go po
treningu odbiorę. Starałam się nie spóźnić no, ale korki -.-.
Zadzwoniłam do trenera, że stoję w korku.
Zabawne powiedział, że stoi za białym audi. Spytałam o rejestrację. Okazało
się, że trener stoi za mną. Po 10
minutach byłam przy hali.
Trener rozkazał mi się szybko przebrać. Z tego
co zauważyłam było tylko 9 osób. Okazało się, że reszta dalej stała w korku.
Wyszedł trener:
- Dziewczyny przykro mi, ale dziś trening się
wydłuży.
Zrobiłyśmy smutne miny.
- Dobra jak się sprężycie puszcze was
wcześniej.
Powiedział patrząc na nas. Nie mając wyboru,
trzeba było się sprężać. Ale trener jak powiedział tak zrobił.
- Okej koniec na dziś.
- Jest.- krzyknęłyśmy i każdy zaczął się
zbierać.
- Julka?
- Tak?
Odwróciłam się niewiedzą, która to mówi. Po
chwili podeszła dla mnie Emila. Emila była pozytywnie nastawiona jeśli chodzi o
mnie. Gdy przyszłam jako pierwsza się przywitała.
- Julka co robisz w sobotę?
- Jadę do salonu po auto.
- Przecież masz samochód.
- Nie mam.
- Przyjechałaś białą audicą.
- A to mojego narzeczonego.
Każdy się na mnie popatrzył.
- To ty masz narzeczonego?
- Tak.
- Od kiedy?
- Od pół roku.
- I się nie pochwaliłaś? Masz przy sobie
pierścionek?
- Zaraz zobaczę. Chyba zostawiłam w domu.
Przepraszam Cię, ale koleżanka jest w
szpitalu chciałabym zajechać do niej, a potem po narzeczonego.
- Spoko to pogadamy może jutro?
- No okej.
- Pa.
Szybkim krokiem
wyszłam z hali i po Zibiego.
Dzisiaj
daje wam troszkę dłuższy, ponieważ wczoraj dostałam wiadomość, że był rozdział
krótki, więc proszę. ;-) Miłego czytania ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz