środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 25


Rozdział 25

Po chwili dostałam śniadanie. Nie chciało mi się zbytnio jeść. Przyszła siostra z lekarstwami.
- Jadła pani coś?
- Nie jestem głodna.
- A piła pani coś?
- Nie.
- To dobrze doktor kazał pobrać krew pani zapomniałam wczoraj pani powiedzieć.
- Teraz mam iść?
- Nie ja zaraz  przyjdę po panią.
- Dobrze.

Sięgnęłam po telefon było 20 nieodebranych połączeń. 5 od Marty, Maryśki i Karoliny. A reszta od Zibiego. Każdej napisałam, że jestem cała i nic mi nie jest, a Zibiemu, że dopiero wstałam. Po chwili do Sali wszedł lekarz.

- Dzień dobry pani.
- No nie wiem czy dobry.
- Słyszałem co było wieczorem przykro mi.
- Panie doktorze kiedy dostanę wypis?
- W tej sytuacji nie jestem pewien bo musimy pani zrobić parę badań.

Do Sali przyszła pielęgniarka.
- Proszę niech pani siada.
Usiadłam na wózku.
- A panie doktorze rano mi się w głowie kręciło czy to coś złego?
- Nie pewnie po wczorajszym. Zaraz zrobimy badania wszystko się okaże.

Pobrali mi krew, ślinę itp. W Sali byłam na 11.

- Niech pani teraz coś zje.
- Ale nie jestem głodna.
- Musi pani jeść zaraz przyniosę leki.

I wyszła. Coś mi się nie wydaje, że wyjdę jutro. Napisałam Maryśce żeby przyszła koło 12. Zjadłam kanaki które dostałam i czytałam dalej książkę. Czytałam „ Ostatnią piosenkę” Uwielbiałam ją. Zostało mi 20 stron do końca, ale postanowiłam, że chwilę odpocznę. Była 12:30 do Sali weszła pielęgniarka.
- Niech pani weźmie te leki.
- Co to za leki?
- Witaminy.
Wzięłam tabletki i popiłam wodą. Z Sali wyszła pielęgniarka a prawie biegnąc wleciała Maryśka.

- Hej Julka jak się czujesz?
- Hej spokojnie wszystko okej.
- Skończył się trening?
- Tak jadę prosto z niego.
- Mam prośbę tu są kluczyki do mieszkania. Przywieziesz mi parę rzeczy wieczorem ?
- Jasne tylko powiedz jakich?
- Kosmetyczkę na lustrze w łazience i ubrania jakieś luźne spodnie i dżinsowe do tego jakieś bluzki.
- Okej to ja zaraz je przywiozę.
- Maryśka!
- Tak?!
- Chodź tu wariatko i siadaj. – powiedziałam śmiejąc się.

Usiadła obok łóżka.

- To powiedz mi co się stało.
- Pokłóciłam się ze Zbyszkiem zagapiłam się i wjechałam w tira.
- Na pewno nic Ci nie jest?!
- Głupi ma zawsze szczęście.
- Julka  nie żartuj.
- No okej. Wiesz kto mnie wczoraj odwiedził?
- Nie kto?
- Aśka.
- Co?! Co chciała.
- Chciała wyjaśnić, że to ona na Zibiego napadła i przeprosić. No i do pomieszczenia wszedł Bartman i zaczął się na nią wydzierać. To ja z ryjem do niego, że ma wyjść i wyszedł zły, a ta się rozpłakała. Przytuliłam ją. Pocieszyłam wyszła z pokoju. A ja zaczęłam wymiotować i poczułam straszny ból brzucha. Zawieźli mnie na ginekologię i patrzyli na brzuch. Zaczęłam krwawić. Lekarz powiedział, że poroniłam.

Zapadła cisza.

- To wszystko jej wina.- mówiła oburzona.
- Daj spokój.
- Ale taka prawda.
- To moja wina bo wydarłam się na Zibiego bez powodu.
- Przykro mi Julka.
- Dobra zmieńmy temat.
- Okej.
- Masz dużo roboty?
- Tak średnio a co?
- Strasznie mi się nudzi przywieź mi laptopa. I wyślij coś bo umrę z nudów.
- No nie wiem widzę, że czytasz.
- No kończę 20 stron do końca.
- Dobra. – zerknęła na zegarek.
- Musisz iść?
- Przepraszam.
- Dobra leć, a trzymaj klucze i pozdrów Bartka.
- Dzięki pa trzymaj się kochana- powiedziała z uśmiechem.
- Pa.

O 14 przyszedł lekarz.
- Ma pani dobre wyniki, ale potrzymam panią do jutra.
- No dobrze, a panie doktorze bo ja gram w siatkówkę będę mogła jutro już iść na trening?
- Lepiej będzie jak pani dopiero w czwartek pójdzie nich pani odpocznie.
- No dobrze.

I wyszedł do Sali przyszedł Zibi.
- No zero spokoju.- powiedziałam z uśmiechem.
- To ja wychodzę.
- Ej no żartowałam chodź.
- Przyniosłem Ci owoce i więcej wody.
- Dzięki.
- Mówiłeś trenerowi?
- Tak daje nam współczucie i mówi, że nie ma sprawy.
- Dobre i to.
- Kiedy wypis?
- Jak mi się nie będzie nic działo to jutro. Zibi przytul mnie.

Podszedł i uścisnął mnie.

- Przyjadę po ciebie.
- Czemu naskoczyłeś na nią wczoraj?
- Bo pewnie znowu ci coś nagadała.
- Nie przyszła przeprosić.
- Co?
- No wyobraź sobie. Przepraszam, że naskoczyłam na ciebie.
- Należało mi się.
- Masz siłownię czy coś?
- Nie mam.
- Kłamiesz.
- Ale trener powiedział, że nie muszę, że powinienem być przy tobie.
- Ale ja Ci każe iść i nie kłóć się ze mną.
- No dobra.
- A w ogóle jak się czujesz?
- Lepiej wczoraj jeszcze wszystko mnie bolało.
- Będzie dobrze.
-  Dobra leć muszę odpocząć od samego rana miałam badania- skrzywiłam się.
- Dobra to pa kochanie.
- Pa.

Zdrzemnęłam się. Obudziłam się o 17. Przy łóżku miałam torbę z rzeczami i kartkę. Na której pisało: „ Nie chciałam Cię budzić wzięłam wszystko o co mnie prosiłaś Maryśka. PS. Bartek też Cię pozdrawia i mówi, że masz wracać do zdrowia, a i masz na poczcie” Wyjęłam laptopa, włączyłam go i od razu wzięłam się do pracy. Skończyłam przed 19. Do pokoju wpadło „parę osób” Byli tam: trener, sztab szkoleniowy i paru siatkarzy Zibi, Igła, Kosa, Anderson, Kurek, Pit.

- Cześć wszystkim.- powiedziałam zdziwiona.
- Hej horowitku.
- Co was tu sprowadza w moje skromne progi.
Zaczęli się śmiać. Podszedł do mnie trener.
- Julka masz moje współczucie.
- Dzięki, ale nie wracajmy do tego.
- Jasne.
Byli niecałe 30 minut i wyszli każdy życzył mi powrotu do zdrowia został Zibi.
- O której wypis?
- Nie wiem może rano może popołudniu napisze Ci o której masz po mnie przyjechać.
- Mówiłeś moim rodzicom?
- Nie.
- To dobrze. To był twój pomysł z nimi?
- Nie - powiedział ironicznie.
- Taaa twój i Krzyśka.
- Może.
- Dobra leć do domu.
- Jeszcze chwilkę.
- A mój samochód nadaje się do czegoś czynie?
- No miałaś szczęście, ale samochód nie.
- Super. Dzwoniłeś do adwokata?
- Po co?
- No bo ja wjechałam w Tira.
- Nie policjant mi mówił, że on w ciebie.
- Naprawdę?
- No tak był tu wczoraj jak Cię wywozili na ginekologię.
-Serio?
- No, ale powiedziałem że nie wiem czemu Cię wywożą i poszedł myślałem, że dziś był.
- Nie nikogo poza tobą i Maryśką i tych co tu byli przed  chwilą nie było może spałam.
- No nie wiem dąłem mu swój numer jakby coś chciał, ale nikt nie dzwonił.
- Okej nie chce Cię wyganiać ale spadaj bo późno.
- Wyganiasz mnie?
- Tak.
- Poczekaj do jutra. Policzymy się…….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz