czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 19


Rozdział 19

O 12 byliśmy na miejscu.
 – Zibi weź ciasto krówkę.
- Dobra.
Weszliśmy do domu. Jak zwykle przywitała nas pierwsza mama.

- Witajcie. Proszę wejdźcie do salonu.
- Hej mamo gdzie tata?
- Już idzie.
- Hej tato przywitałam się pierwsza potem Zibi.
- Dzień dobry.
Porozmawialiśmy chwilę z tatą.
- To co się napijecie?- spytała mama.
- Ja poproszę kawę.- powiedział Zibi.
- Ja też – uśmiechnęłam się.
- Mamo może Ci pomogę? – rzuciłam.
- Dobrze to chodź.
Zibi rozmawiał z moim tatą, a ja szybko poszłam do mamy pomóc jej.
- Mamo babcia z Dziakiem są w domu?
- Nie wiem czemu pytasz?
- Bo mam zamiar pojechać z Zibi do nich dzisiaj.
- To zadzwoń.

Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer.

- Hej babciu.
- Julka co tam u ciebie słychać?
- Wszystko dobrze jesteś w domu?
- Tak jestem.
- Mogę podjechać?
- Pewnie, a sama czy z kimś?
- Z chłopakiem.
- O to znakomicie o której będziecie?
- Koło 14.
- Dobrze to czekam.
- Pa.

Rozłączyłam się.

- No nie wiem czy się wyrobić do 14 – powiedziała mama.
- Czemu?
- Patrz jak się im dobrze rozmawia.
- Taaa.
- Zanieś kawę swojemu i tacie.

Zaczęłam się śmiać.

- Dobrze.

Po chwili mama przyniosła obiad.

Zjedliśmy obiad. Pomogłam posprzątać mamie.
- Mamo my chyba będziemy już lecieć, bo za dziesięć 14.
- No dobrze to trzymajcie się.
- Zibi jedziemy.
 Zibi pożegnał się i ruszyliśmy dalej.

-Zibi teraz ja poprowadzę dobra?
- Okej.

Po 10 minutach byliśmy na miejscu.
- Zibi teraz sernik weź.
- Okej.
- Hej babciu, hej dziadku, to jest Zbigniew Bartman mój chłopak.
-Miło Ci poznać Zbyszku.
- Co tam u was?- Spytała babcia.
- Dobrze wszystko.
- To dobrze, a jak w pracy?
- No trzeba pracować- Zrobiłam smutną minę.
-A no trzeba.
- A ty Zbyszku gdzie pracujesz?
- Ja jestem sportowcem obok Juli.
- Tak a dokładnie?
- Siatkarz babciu- powiedziałam.

Rozmawialiśmy tak do 15:30.

- To my już pojedziemy.
- A na ile zostajecie?
- No na parę  godzin dziś teraz do Rzeszowa wracamy.
- O to strasznie krótko.
- Tak no, ale cóż taka praca.
- To jedźcie z Bogiem, trzymajcie się,
- Pa.

I ruszyliśmy  oczywiście ja prowadziłam.
- I jak ?
- Fajną masz rodzinę.

Uśmiechnęłam się.

O której masz jutro trening?
- O 10.
- To jadę z tobą, ja jeszcze jadę do Marty.
- Po co?
- Muszę się spytać czy już mogę wejść na boisko.
- A teraz Ci boli?
- Od wczoraj nie.
- No to mam nadzieje że jest dobrze.
- Ja też.
W Rzeszowie byliśmy o 18.

- Która godzina?- Spytałam Zibiego.
- 18:30.
- To ja pojadę do Marty.
- A za ile wrócisz?
- Za godzinkę.
- Aha dobra to może Cię podrzucę. Jadę do Igły na chwilę.
- Dobra to mam zadzwonić jak już skończę?
- No podjadę po ciebie.

Po 20 minutach byłam u Marty.
- To do zobaczenia Kochanie.
- Pa.

Weszłam po schodach do Marty. Zadzwoniłam.

- Hej Julka co tam?
- Mogę wejść ?
- Jasne co jest?
- Zerkniesz na nogę?
- Jasne.
Zrobię herbatę.
- Z nogą wszystko w porządku jutro może ćwiczyć, ale uważaj nie przeholuj.
- Dobrze pani doktor.
Siedziałam u Marty 1,5 godziny.
- Dobra ja zadzwonię do Zibiego, żeby podjechał pomnie.
- Okej.
- Hej Zibi to przyjedziesz po mnie?
- Oczywiście zaraz będę.
Rozmawiała jeszcze chwilę z Martą i do mieszkania przyszedł Pit.
- Hej Julka.
-Hej Pit.
- Julka chyba podjechał już po ciebie.
- Okej to ja spadam pa do jutra.
- Pa Miłego wieczoru- Uśmiechnął się Pit.
- Pa – Uśmiechnęłam się.

Zeszłam na dół po chwili zadzwonił do mnie Igła.

- Hej Przyjechałem po ciebie stoję obok tego białego samochodu na prosto.
- Okej już idę.
- Hej Julka.
- Hej Krzysiu, a teraz mów gdzie Zibi.
- W domu.
- Co knujecie?
- Nie mogę powiedzieć.
- Igła mów bo zaraz wysiądę z auta.
- Ta jasne patrz jak Ci wierzę, że zaraz wyjdziesz.
- To patrz.

Otworzyłam drzwi i wyszłam. Igła za mną  jechał.

- No nie wygłupiaj się Julka wsiadaj. Przepraszam.

Zatrzymałam się. Wsiadłam do auta.

- Powiesz mi? Mogę się przynajmniej czegoś domyśleć?
- Tak możesz.
- Czyli chodzi o wyjazd w niedziele do rodziców prawda?
- Naprawdę nie mogę.
- Dobra nie twoja wina.
- Nie obrazisz się?
- Nie, na ciebie nie.
- Julka Zibi chciał Ci sprawić radość.
- Igła zrobisz coś dla mnie?
- Tak co powiedz mi jest u mnie w domu czy u siebie?
- U siebie.
- Proszę zawieś mnie do mnie.
-Ale Julka…
- Proszę.
- Zibi mnie zabije.
- Nic Ci nie zrobi.
- Po co mamy jechać do ciebie?
- Podwieś mnie i jedź do domu.
- Ale miałem Cię podwieźć do Zibiego......



No miejmy nadzieje że zasłużony. Miłego czytania ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz