niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 22


Rozdział 22

- Hej Julka wpadniesz o 17?
- Tak jasne tylko dzwonie w innej sprawie.
- Nie przyjedziesz?!
- Przyjadę tylko chciałam się zapytać czy nie wiesz gdzie jest Zibi wyszedł dwie godziny temu i zaczynam się martwić nic nie mówił tylko wyszedł.
- Nie martw się na pewno wróci zaraz.
- Oby dobra kończę pa.
- Do zobaczenia.

Kurcze naprawdę zaczynam się martwić. Dobra posprzątam jeszcze salon i korytarz. Obiad skończony. Zajęło mi to dość sporo czasu skończyłam chwilę przed 16. Zibiego dalej nie było. Zadzwoniłam do niego, w końcu odebrał.

- Zibi gdzie jesteś?
- Jadę właśnie do domu.
- Za ile będziesz za 20 minut.
- Dobra pa.
- Pa.

Zaczęłam się ubierać. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Wyszłam z łazienki, a do somu wszedł Zibi.

- Gdzie byłeś cały dzień?
- Musiałem coś załatwić.
- A mogę wiedzieć co?
- Dowiesz się w swoim czasie.
- Głodny?
- Tak co na obiad?
- Risotto.

Szybko odgrzałam mu obiad. Zibi zjadł w błyskawicznym czasie. Ja zaczęłam zbierać się do wyjścia.

- Wychodzisz?
- Tak idę pilnować dzieci Igły.
- A to ja zadzwonię do Krzyśka pojadę z tobą.
- Dobra to ja jeszcze wezmę torebkę z sypialni.

Weszłam do sypialni na łóżku leżała karteczka z jakimś planem nawet dobrze się nie przyjrzałam bo do sypialnie wszedł Zibi.

- To jak jedziemy?
- Jasne.

Po niespełna 20 minutach byliśmy pod domem Ignaczaków. Krzysiek wybiegł nas powitać.

- Cześć nareszcie już się martwiłem.
- Hej to tak o której wracacie?- spytałam.
- Myślę, że koło 22.
- To będziecie szaleć- rzucił Bartman.
- Daj mu spokój lepiej bierz z niego przykład- powiedziałam oschle.
- Może to nie najlepszy pomysł waszą dwójkę razem. –spytał  z powagą.
- Daj spokój uwielbiam dzieci, damy radę.

Wtedy Bartman się na mnie popatrzył ze zdziwieniem.

- To może nie będziemy stać tak na polu.- powiedziałam.
- Oczywiście wejdźcie.
- Julka poznam Cię z Iwoną.
- Świetnie.
- Iwona kochanie możesz na chwilkę?
- Zaraz.
- Ale na chwileczkę.
- No dobrze.
- Iwona to jest Julia przyszła opiekować się naszymi szkrabami.
- Miło mi.- wyciągnęłam rękę.
- Chwała Bogu Julka pomożesz mi- powiedziała żona Krzyśka.
-Pewnie.

Złapała mnie za rękę i pociągnęła do garderoby.

- Słuchaj mam dylemat pomożesz mi wybrać miedzy tą czarną, tą i tą czerwoną.
- A możesz przymierzyć wszystkie?
- Pewnie tylko wiesz 18 wychodzimy z Krzyśkiem.
- Damy radę- i uśmiechnęłam się.

Przymierzyła każdą zaczynając od czerwonej.

- Matko wyglądasz przepięknie w każdej.
- To mi doradziłaś.
- Spokojnie którą byś ty wykluczyła?
- Chyba tą długą czarną.- powiedziała rzucają ją na łóżko.
- To teraz tak czarna czy czerwona. Hymm… Mam pomysł. Zapytamy Krzyśka który kolor bardziej lubi.
- Dobra.
- Igła mam pytanie wolisz czarny czy czerwony kolor?
- To moją kochaną żonę w czerwonym.
- Okej.
- To teraz tak masz do niej buty?
- Tak.
- To ubieraj czerwoną.
- Wyglądasz w niej naprawdę pięknie.
- Dziękuje za pomoc.
- Dobra to nic takiego.
- Julka?
- Tak?
- Zrobisz mi włosy? Proszę- i zrobiła minę szczeniaczka.
- Hahaha jasne.

Zrobiłam jej  loki wyglądała naprawdę pięknie. Do tego makijaż. Po prostu wyglądała bajecznie.

- A igła jak się ubierze?- spytałam.
- Szczerze to nie wiem.
- A gdzie idziecie?
- Na kolacje, a potem coś zaplanował.
- To ja mam pomysł zobaczę jak wygląda i jak coś powiem mu, żeby się przebrał dobra?
- Była bym Ci wdzięczna.
- Dobra później podziękujesz.

Zeszłam na dół szukając Igły znalazłam Sebastiana i Dominiczkę oglądających kreskówki.

- Hej jestem Julka, gdzie poszedł tatuś?
- Na pole z wujkiem Zbyszkiem.- powiedział Sebastian.
- Dzięki.

Wyszłam na pole zerknąć jak Igła się prezentuje.

- No hej chłopaki.
Zaszokowało mnie to zobaczyłam Igłę w graniaku.
- Łoł Igła, ale wyglądasz.
- Mam iść się przebrać?
- Nie w żadnym razie.
- Wyglądasz świetnie.
- Yyy dzięki.
- Okej ja idę do Iwony zaraz powinnyśmy zejść.
- No pośpiesz ją mamy 5 minut do wyjścia.
- Nie martw się damy radę. Popatrz na szkraby jeszcze. – Uśmiechnęłam się.

Szybkim krokiem udałam się do Sypialni Ignaczaków.

- To jak gotowa?
- Tak.
- To chodź Krzysiek już się niecierpliwi.
- A to norma u niego.

Zeszłam szybciej i powiedziałam chłopakom żeby weszli do domu. Akurat ze schodów schodziła Iwona.
Obydwoje stanęli jak wryci.

- Kochanie- zaniemówił Igła.
- Tak?- spytała z uśmiechem Iwona.
- Wyglądasz bajecznie.
- Dziękuję jedziemy?- spytała Iwona.
- A tak tylko jeszcze parę słów do naszych skarbów.- uśmiechnął się Krzysiek.
- Sebastian, Dominika macie słuchać cioci Juli i wujka Zbyszka macie być grzeczni ja będę wszystko wiedzieć. Pa.
- Dobrze tatusiu pa.
- Pa tato pa mamo- powiedział Sebastian.
- Sebastian jasne?- spytał igła zmarszczając brwi.
- Tak.
- Julka dzwoń jak coś dobrze- spytali równocześnie.
- Myślę, że nie będzie takiej potrzeby bawcie się dobrze.
- Dzięki pa.
- Pa.

Wyszli Bartman poszedł do łazienki, a ja podeszłam do dzieci.

- To co zjecie na kolacje?

Poparzyli na mnie.

- Kanapki!- krzyknęli radośnie.
- Dobrze, a do picia kakao?
- Taak!- Uśmiechnęli się.
- To zaraz przyjdę z kanapkami.

Na początku nie mogłam nic znaleźć, ale zawołałam Sebastiana i powiedział gdzie co jest. Oczywiście Dominika przyszła zaraz za nim uważnie przyglądając się mi co robię. Zibi usiadł w kuchni pisząc z kimś na komórce. Zrobiłam 10 kanapek i kakao dla dzieci.

- To smacznego. – powiedziałam uśmiechając się.
- Dziękujemy- powiedziały jak zwykle chórkiem.

2 komentarze:

  1. Czuje że coś wydarzy się podczas tego pilnowania...
    a co ukrywa Zbyszek...to kolejna zagadka.:))
    zapraszam do mnie http://przezcalezyciesiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń