Rozdział 22
- Hej Julka wpadniesz
o 17?
- Tak jasne tylko
dzwonie w innej sprawie.
- Nie przyjedziesz?!
- Przyjadę tylko
chciałam się zapytać czy nie wiesz gdzie jest Zibi wyszedł dwie godziny temu i
zaczynam się martwić nic nie mówił tylko wyszedł.
- Nie martw się na
pewno wróci zaraz.
- Oby dobra kończę
pa.
- Do zobaczenia.
Kurcze naprawdę
zaczynam się martwić. Dobra posprzątam jeszcze salon i korytarz. Obiad
skończony. Zajęło mi to dość sporo czasu skończyłam chwilę przed 16. Zibiego
dalej nie było. Zadzwoniłam do niego, w końcu odebrał.
- Zibi gdzie jesteś?
- Jadę właśnie do
domu.
- Za ile będziesz za
20 minut.
- Dobra pa.
- Pa.
Zaczęłam się ubierać.
Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Wyszłam z łazienki, a do somu
wszedł Zibi.
- Gdzie byłeś cały
dzień?
- Musiałem coś
załatwić.
- A mogę wiedzieć co?
- Dowiesz się w swoim
czasie.
- Głodny?
- Tak co na obiad?
- Risotto.
Szybko odgrzałam mu
obiad. Zibi zjadł w błyskawicznym czasie. Ja zaczęłam zbierać się do wyjścia.
- Wychodzisz?
- Tak idę pilnować
dzieci Igły.
- A to ja zadzwonię
do Krzyśka pojadę z tobą.
- Dobra to ja jeszcze
wezmę torebkę z sypialni.
Weszłam do sypialni
na łóżku leżała karteczka z jakimś planem nawet dobrze się nie przyjrzałam bo
do sypialnie wszedł Zibi.
- To jak jedziemy?
- Jasne.
Po niespełna 20
minutach byliśmy pod domem Ignaczaków. Krzysiek wybiegł nas powitać.
- Cześć nareszcie już
się martwiłem.
- Hej to tak o której
wracacie?- spytałam.
- Myślę, że koło 22.
- To będziecie
szaleć- rzucił Bartman.
- Daj mu spokój
lepiej bierz z niego przykład- powiedziałam oschle.
- Może to nie
najlepszy pomysł waszą dwójkę razem. –spytał
z powagą.
- Daj spokój
uwielbiam dzieci, damy radę.
Wtedy Bartman się na
mnie popatrzył ze zdziwieniem.
- To może nie
będziemy stać tak na polu.- powiedziałam.
- Oczywiście
wejdźcie.
- Julka poznam Cię z
Iwoną.
- Świetnie.
- Iwona kochanie
możesz na chwilkę?
- Zaraz.
- Ale na chwileczkę.
- No dobrze.
- Iwona to jest Julia
przyszła opiekować się naszymi szkrabami.
- Miło mi.-
wyciągnęłam rękę.
- Chwała Bogu Julka
pomożesz mi- powiedziała żona Krzyśka.
-Pewnie.
Złapała mnie za rękę
i pociągnęła do garderoby.
- Słuchaj mam dylemat
pomożesz mi wybrać miedzy tą czarną, tą i tą czerwoną.
- A możesz
przymierzyć wszystkie?
- Pewnie tylko wiesz
18 wychodzimy z Krzyśkiem.
- Damy radę- i
uśmiechnęłam się.
Przymierzyła każdą
zaczynając od czerwonej.
- Matko wyglądasz
przepięknie w każdej.
- To mi doradziłaś.
- Spokojnie którą byś
ty wykluczyła?
- Chyba tą długą
czarną.- powiedziała rzucają ją na łóżko.
- To teraz tak czarna
czy czerwona. Hymm… Mam pomysł. Zapytamy Krzyśka który kolor bardziej lubi.
- Dobra.
- Igła mam pytanie
wolisz czarny czy czerwony kolor?
- To moją kochaną
żonę w czerwonym.
- Okej.
- To teraz tak masz
do niej buty?
- Tak.
- To ubieraj
czerwoną.
- Wyglądasz w niej
naprawdę pięknie.
- Dziękuje za pomoc.
- Dobra to nic
takiego.
- Julka?
- Tak?
- Zrobisz mi włosy?
Proszę- i zrobiła minę szczeniaczka.
- Hahaha jasne.
Zrobiłam jej loki wyglądała naprawdę pięknie. Do tego
makijaż. Po prostu wyglądała bajecznie.
- A igła jak się
ubierze?- spytałam.
- Szczerze to nie
wiem.
- A gdzie idziecie?
- Na kolacje, a potem
coś zaplanował.
- To ja mam pomysł
zobaczę jak wygląda i jak coś powiem mu, żeby się przebrał dobra?
- Była bym Ci
wdzięczna.
- Dobra później
podziękujesz.
Zeszłam na dół
szukając Igły znalazłam Sebastiana i Dominiczkę oglądających kreskówki.
- Hej jestem Julka,
gdzie poszedł tatuś?
- Na pole z wujkiem
Zbyszkiem.- powiedział Sebastian.
- Dzięki.
Wyszłam na pole
zerknąć jak Igła się prezentuje.
- No hej chłopaki.
Zaszokowało mnie to
zobaczyłam Igłę w graniaku.
- Łoł Igła, ale
wyglądasz.
- Mam iść się
przebrać?
- Nie w żadnym razie.
- Wyglądasz świetnie.
- Yyy dzięki.
- Okej ja idę do
Iwony zaraz powinnyśmy zejść.
- No pośpiesz ją mamy
5 minut do wyjścia.
- Nie martw się damy
radę. Popatrz na szkraby jeszcze. – Uśmiechnęłam się.
Szybkim krokiem
udałam się do Sypialni Ignaczaków.
- To jak gotowa?
- Tak.
- To chodź Krzysiek
już się niecierpliwi.
- A to norma u niego.
Zeszłam szybciej i
powiedziałam chłopakom żeby weszli do domu. Akurat ze schodów schodziła Iwona.
Obydwoje stanęli jak
wryci.
- Kochanie-
zaniemówił Igła.
- Tak?- spytała z
uśmiechem Iwona.
- Wyglądasz
bajecznie.
- Dziękuję jedziemy?-
spytała Iwona.
- A tak tylko jeszcze
parę słów do naszych skarbów.- uśmiechnął się Krzysiek.
- Sebastian, Dominika
macie słuchać cioci Juli i wujka Zbyszka macie być grzeczni ja będę wszystko
wiedzieć. Pa.
- Dobrze tatusiu pa.
- Pa tato pa mamo-
powiedział Sebastian.
- Sebastian jasne?-
spytał igła zmarszczając brwi.
- Tak.
- Julka dzwoń jak coś
dobrze- spytali równocześnie.
- Myślę, że nie
będzie takiej potrzeby bawcie się dobrze.
- Dzięki pa.
- Pa.
Wyszli Bartman
poszedł do łazienki, a ja podeszłam do dzieci.
- To co zjecie na
kolacje?
Poparzyli na mnie.
- Kanapki!- krzyknęli
radośnie.
- Dobrze, a do picia
kakao?
- Taak!- Uśmiechnęli
się.
- To zaraz przyjdę z
kanapkami.
Na początku nie
mogłam nic znaleźć, ale zawołałam Sebastiana i powiedział gdzie co jest.
Oczywiście Dominika przyszła zaraz za nim uważnie przyglądając się mi co robię.
Zibi usiadł w kuchni pisząc z kimś na komórce. Zrobiłam 10 kanapek i kakao dla
dzieci.
- To smacznego. –
powiedziałam uśmiechając się.
- Dziękujemy-
powiedziały jak zwykle chórkiem.
Czuje że coś wydarzy się podczas tego pilnowania...
OdpowiedzUsuńa co ukrywa Zbyszek...to kolejna zagadka.:))
zapraszam do mnie http://przezcalezyciesiatkowka.blogspot.com/
To niespodzianka ;D
Usuń