niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 31


Rozdział 31
Odłożyłam telefon na półkę.

- Kto dzwonił?- spytał Zibi.
- Mama.
- Dlaczego jej nie powiedziałaś?
- O czym?
- No o ciąży.
- Proszę Cię nie wracajmy do tego.- powiedziałam zakrywając twarz dłońmi.
- Przepraszam – wstał i mnie przytulił.

Wzięłam prysznic i położyłam się. Włączyłam laptopa i przeglądałam pocztę, facebooka itp. Do sypialni przyszedł Zibi.

- Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Nie idziesz spać już 22.
- Nie jestem zmęczona spałam wcześniej długo.
- Okej.
- A ty pewnie zmęczony.
- Nie.

Jednak wiedziałam lepiej bo po 10 minutach zasnął. Siedziałam do 23 na laptopie potem odłożyłam laptopa i próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Wzięłam tabletki i zasnęłam wstałam o 07.25. Ubrałam się i poszłam do sklepu po pieczywo, owoce i warzywa. Zrobiłam śniadanie. Napiłam się kawy i włączyłam pralkę. Zaczęłam szykować obiad. O 09 wstał Zibi. Chyba był zaskoczony, że nie śpię.

- Hej kochanie.- powiedziałam.
- Cześć już nie śpisz?- spytał.
-  Nie śpię od 07.
- Co? Czemu mnie nie obudziłaś?
- Po co?
- Chodźmy po to, żebym poszedł do sklepu.
- Byłam już.
- Julka musisz dbać o siebie.
- Ale jesteś troskliwy.
- Bo Cię kocham.
- Świetnie, więc tu masz śniadanie i zaraz zrobię Ci kawę.
- Okej.

Zbyszek zjadł śniadanie, a ja skończyłam obiad. Była 10. 

- To co robimy?- spytał.
- Nie wiem może film?
- Myślałem o czym innym.
- O czym?
- O sypialni.
- Daj spokój okej.
- O co Ci chodzi.
- No a jak myślisz?
- Nie wiem.

Poszłam zła do salonu i włączyłam jakołś komedie. Po chwili przyszedł Zibi.

- Julka przepraszam.
- Myśl zanim coś powiesz- mówiłam nie spuszczając zwroku z telewizora.
- O której masz mecz?
- O 14:30.
- Będzie jakaś widownia.
- Wątpię może z dwie trzy.
- A ja mogę przyjść?
- Jak chcesz.

Usiadł obok mnie i przyłączył się do oglądania. O 12 zaczęłam się szykować. Spakowałam torbę, sprawdziłam czy wszystko. Przygrzałam obiad ja oczywiście małą porcję. Była 12:40. Umyłam talerze.

- Zibi zawieziesz mnie czy mam dzwonić po taksówkę?
- Zawiozę.

Wziął kluczyki i na mecz. Weszłam na sale były na razie Karolina, Marta i Maryśka.

- Hej.
- Hej jak się czujesz?
- Świetnie lecę się przebrać.

Szybko pobiegłam do szatni przebrałam się spięłam włosy, strój na siebie, nakolanniki stabilizator na kostkę, i na boisko. W szatni robił się większy tłok. Cała drużyna już dotarła. Po chwili drużyna przeciwników. Zaczęliśmy rozgrzewkę. I mecz na trybunach było sporo ludzi co dziwne. W pierwszej szóstce ja, Karolina, Maryśka, Marlena, Agnieszka, Natalia i Marta. Zaczynała drużyna przeciwna. Graliśmy z całych sił. Pierwsza przerwa 6:4 dla nas.

- Słuchajcie przyłóżcie się bardziej Julka więcej ataków i damy radę.- mówił trener.

Potem trochę się zgorszyło16:15 dla przeciwników.

- Dziewczyny skupcie się wiem, że możemy ten mecz wygrać.

I pierwszy set dla nas. Potem nie ciekawie się zaczęło 7:0 dla tamtych byłam załamana tak jak dziewczyny.
W końcu zepsuta zagrywka. 7:1 i ja na zagrywkę. 4 asy pod rząd, potem trudne zagrywki i było 8:7 dla nas a myślałam, że nie damy radę w tym secie. I przerwa techniczna dla nas.

- Julka świetnie oby tak dalej a wy dziewczyny nie spać bo mogą w końcu odebrać.

I na boisko. Dobiłam do 12:7 w końcu w siatkę, ale i tak tamtej drużynie nie szło 2:0 w setach. Tamten trener strasznie się darł na tamte dziewczyny żal mi ich trochę było pewnie gorszy dzień mają. I trzeci set. No chyba obudziła się tamta drużyna 8:6 dla tamtych.

- Dziewczyny co jest? Gramy nie poddajemy się wierzę w was damy radę.- pocieszał nas trener.

Spojrzałam na trybuny ku mojemu zdziwieniu siedział tam cały skład Sovi włącznie ze sztabem szkoleniowym. Pomyślałam no ładnie i weszłam na boisko. Druga przerwa 16:12 dla nas.

- Skupcie się stać was na więcej.

Potem szłyśmy łeb w łeb 24:24, potem przerwa dla naszego trenera.

- Wiem, że jesteście zmęczone, ale dacie radę to tylko 2 punkty.

I wyszłyśmy na boisko mając wynik 30:28 dla nas. Podziękowaliśmy sobie i sędziom. Chciałam iść do szatni, ale trener mnie zatrzymał.

- Julka jeszcze MVP.
- Co? To miał być towarzyski mecz.
- Ale postanowiłem, że będzie taki ważniejszy.
- A MVP zostaje Julka Drozd.

Byłam zdziwiona myślałam, że nagrodę złapie Karolina albo Marta. Dziewczyny cieszyły się jak ja, a po powiedzeniu kto zostaje MVP cała Sovia zaczęła klaskać. Po meczu „rozciągnęłam się” przynajmniej próbowałam bo podeszli do mnie chłopaki.

- Gratulacje Julka.- każdy zaczął mówić.
- Dziękuję.

Wstałam.

- Muszę was przeprosić idę się przebrać zobaczymy się w poniedziałek może a nie mam mecz. Wpadniecie?
- Jasne a o której?
- Chyba tak jak dziś.
- No nie wiem postaramy się.
- Okej pa chłopaki miłego dnia.

I poszłam się przebrać w szatni czekały na mnie dziewczyny.

- Jula, Jula !!!- zaczęły krzyczeć i klaskać.
- Dobra, dobra to tylko 1 mecz.
- Na razie.
- Okej też się cieszę, ale jestem padnięta.
- Zasłużyłaś na odpoczynek i to solidny.
- Okej ja się zbieram pa.
- Pa.

Wychodząc zaczepił mnie trener.

- Julka możesz na chwilę.?
- Tak. Słucham?
- Grałaś świetnie oby tak dalej gratulacje. Jutro macie wolne, należy się wam. A ty odpocznij, bo widać, że jesteś ledwo żywa.
- Tak jest miłego dnia.
- Nawzajem.

Wyszłam na korytarzu czekał Zibi.

- Hej kochanie.- powiedziałam zadowolona.
- No witaj moje MVP.
- Daj spokój.

Uśmiechnął się i pocałował mnie.

Przy wyjściu złapał mnie jakiś dziennikarz.

- Dzień dobry mogę prosić o wywiad?
- Jestem strasznie zmęczona. Ale dobrze.

Zadawał mi pytania typu ile ćwiczę itp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz