Rozdział 30
Zaczął się śmiać.
Położyłam się i zasnęłam. Obudziłam się w nocy. Miałam straszny sen, że znowu
miałam dziecko i znowu poroniłam. Nie mogę zapomnieć o tamtym dniu. Choć staram
się z całych sił zapomnieć.
Wstałam i poszłam do
kuchni. Siedziałam i płakałam. Była 2 rano. Nie chciałam budzić Zibiego, ale
niestety się obudził.
- Julka co się stało?
- Miałam koszmar, że
znowu mieliśmy dziecko a ja poroniłam- mówiłam ze łzami w oczach.
- Uspokój się to
tylko zły sen zobaczysz jeszcze będziemy mieć gromadę dzieci.
Przytulił mnie
wzięłam jakieś tabletki na sen i położyłam się spać.
Wstałam o 09. Zibiego
nie było myślałam, że jest na treningu i tu mnie zaskoczył. Poszłam w stronę
salonu gdy zobaczyłam Zibiego robiącego śniadanie.
- Hej o której masz
trening?
- Nie mam.
- Jak to?
- Dostałem zlecenie
od trenera, że mam wole do poniedziałku.
- Zbyszek przecież
musisz ćwiczyć a nie zajmować się mną.
- Julka nie ma mowy
muszę się tobą zaopiekować a ty zrelaksować dziś jutro masz mecz.
- Właśnie zdało by
się iść na trening.
-Nigdzie nie idziesz.
- O nie ma mowy idę.
- Julka musisz
odpocząć.
- No proooooszę.
- Ale jadę z tobą.
Zadowolona z siebie
poszłam się odświeżyć. Gdy wróciłam na stole leżały kanapki.
- Smacznego.
- To wszystko dla
mnie?
- Tak.
- Zbyszek pogięło
Cię? Ja max 2 zjem.
- No to Ci pomogę.
Szybko zjadłam spakowałam się i ruszyłam w
kierunku wyjścia.
- Zibi idziesz?
- Tak wezmę kluczyki.
Zeszliśmy schodami do
auta i w drogę. W niecałe 10 minut
byliśmy na miejscu.
Weszłam na sale
trener już był.
- Dzień dobry-
powiedziałam.
Trener zerknął na
zegarek.
- Dzień dobry 5 minut
spóźnienia.
- Wiem przepraszam
już biegnę się przebrać.
Szybko się przebrałam
i wyszłam na sale, przynajmniej nie wyszłam ostatnia.
- Dobra 30 minut
rozgrzewki, a potem ćwiczenia z piłkami.
Na początku pomagał
nam 2 trener, a potem indywidualnie 5 minut. Odbicia palcami 5 minut, dołem 5
minut. Wystawa, zagrywka i oczywiście gra. Zibi siedział na trybunach i czekał
na mnie wiedziałam, że mu się nudzi. Ale skoro sam chciał. I w końcu koniec.
Rozciąganie na koniec i do szatni. Po niecałych 10 minutach wyszłam z szatni.
Wychodząc spotkałam trenera zawołał mnie do siebie.
- Tak trenerze?
- Julka słyszałem, co
się wczoraj stało na drugim treningu.
- Ale nic mi nie jest
już się czuje dobrze.
- No dobra, juro
grasz w pierwszej szóstce.
- O której mam być
tutaj?
- O 13 o 14:30 mecz.
- Dobrze do
zobaczenia.
- Julka strój.
- A tak- uśmiechnęłam
się.
- Miłego dnia-
powiedział.
- Nawzajem.
Wyszłam szybko
ruszyłam w stronę parkingu. Przed wejściem stał Zibi.
- Przepraszam, że tak
długo.
- Nic się nie stało.
- Ale jestem
padnięta.
- To do domu.
- A miałeś jakieś
plany?
- Niee.
- Na pewno?
- Jedziemy czy nie?
- Okej nie bądź
nerwowy.- powiedziałam spokojnie. - Zibi wszystko porządku?- spytałam.
- Tak..
Jechaliśmy w ciszy.
Gdy dojechaliśmy weszłam szybko do domu. Zibi zaraz za mną. Pobiegłam do
sypialni i się położyłam skulona na łóżko. Zibi zaraz za mną wszedł do pokoju.
- Julka wszystko
dobrze?
- Tak- powiedziałam
zła na niego. Reagowałam tak samo jak on przedtem.
- Na pewno?- spytał
drażniąc mnie.
- Nie źle się czuje.-
powiedziałam żeby się odczepił.
- Co Ci jest?- spytał
z niepokojem i usiadł na łóżko.
- Nie wiem zostawisz
mnie samą?
- Tak.
I wyszedł. Nawet nie wiem kiedy usnęłam
obudziłam się o 16. W salonie siedział Zibi, Igła i Pit.
- Hej wam.
- Hej powiedział radośnie
Igła.
- Cześć powiedział
Pit.
Podeszłam do Zibiego
i go pocałowałam w policzek.
- O czym
rozmawiacie.- spytałam
- O tobie -
powiedział Pit.
- O mnie?- spytałam
zaskoczona.
- Tak zastanawiamy się co Ci jest. Ostatnio
mdlejesz i źle się czujesz- powiedział Zibi.
- Dajcie spokój
wiecie po czym to wszystko?.
- No nie za bardzo.-
powiedział Igła
- To po ciąży mam
mieć takie objawy przez jakiś czas. A jak was ta odpowiedź nie satysfakcjonuje
to w następnym tygodniu pójdę do lekarza okej?
- Okej. – powiedzieli
niemal równocześnie.
- Co wy się tak o
mnie martwicie. Najwyżej o jedną mniej.- powiedziałam poważnie.
- Nawet tak nie mów-
krzyknął Bartman.
- Nie denerwuj się.
- Wiecie co ja idę
jeszcze się położyć.- nic nie mówiłam im ale zakręciło mi się w głowie.
- Wszystko okej?-
spytał Igła.
- Tak.
Leżałam z dobre 20
minut. Potem do sypiali przyszedł Zbyszek.
- Julka na pewno
wszystko w porządku?
- Tak poszli już?
- Tak..
Usiadł obok mnie. I
przyglądał mi się. W końcu zaczął:
- Julka martwię się o
Ciebie zrozum. Nie wiedze świata poza tobą nie darowałbym sobie jak by Ci się
coś stało. Nie pozwolę Ci tak odejść.
- O czym ty mówisz?.
- No bo mówiłaś jedną
mniej.
- Zibi proszę Cię
żartowałam.
Przytuliłam się do
niego. On mnie pocałował.
- Julka Kocham Cię.
- Wiesz nie musisz mi
tego mówić co 5 minut.
- Wiem. A ty mnie?
- Kocham Cię. – I tym
razem ja go pocałowałam.
Leżeliśmy tak jakiś
czas.
- O matko jutro
mecz.- powiedziałam niezbyt zadowolona.
- Nie cieszysz się, a
poza tym to nie wiem czy Cię puszcze w
takim stanie.
- Cieszę się, bo od
tych meczy będzie wszystko zależeć, ale nie chce mi się za bardzo jednak
sportowiec ma nie bardzo w życiu co?
- No nie, ale
wieczory mamy dla siebie- uśmiechnął się.
- Proszę Cię- wstałam
z łóżka i podeszłam do okna.- Przecież wiesz, że to się zmieni jak się dostane
do klubu.
- Trudno, damy radę.
Zadzwonił mi telefon. Na ekranie pojawił się
napis „Mama”.
- Tak?
- Hej Julka jak się
czujesz?
- Dobrze co się
stało?
- Nie tak się pytam.
- A naprawdę?
- Słyszałam, że miałaś
wypadek, a szef nie chce mi dać wolnego i nie mam jak jechać do Rzeszowa.
- Mamo wszystko
w porządku, mam dużo pracy i tyle.
- Na pewno?
- No tak.
- To może
przyjedziemy w niedzielę z tatą?
- Mamo nasi mają mecz
i muszę z nimi jechać.
- Aha no szkoda w
takim razie jak wszystko dobrze to pa kochanie.
- Pa mamo.
Odłożyłam telefon na
półkę....
________________________________________________________________________________________
Jak wam minął tydzień? Miłego czytania ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz